środa, 29 lipca 2009

Wakacje

Długo nie pisałam, ponieważ gościliśmy nasze kochane wnuki.Dnia o2. 07. przyjechali do Rumi, Elisabeth i Sebastian. Pogoda dopisała, ale była kapryśna, za gorąco lub deszczowo.W tym roku źle znoszę upały, i byłam mniej aktywna w organizowaniu rozrywek naszym wnukom. Jakoś sobie radziliśmy i nawet przyjemnie spędziliśmy ten pobyt z Elisabeth i Sebastianem. Odczułam dużą zmianę w tegorocznych wakacjach dzieci, wiedziałam,że chciały z nami osobiście jeździć, zwiedzać i robić różne rzeczy, a ja z Markiem nie spełniliśmy ich oczekiwań. Nie dali nam tego odczuć w żaden sposób, byli radośni i zadowoleni przez cały czas.Dwa razy Agata zorganizowała im wycieczki, razem pojechali do "Auchan"na zakupy, gdzie Agata im doradzała i pomagała co mają kupić.Taki był początek a potem ja z Elisabeth chodziłam w Rumi po sklepach, gdzie dalej mogła oglądać i szukać rzeczy, które jej się podobały. Miałam miły czas z Elisabeth, naszym dawnym zwyczajem spałyśmy razem, jak za dawnych lat, ja czytałam w łóżeczku, Ona też, a potem razem zasypiałyśmy. Marek dzielnie wytrzymywał wszystkie upalne dnie , więcej przebywał w ogrodzie, a było tam co robić. W tym roku był ogromny wysyp czereśni, cały czerwiec i lipiec zbierał czereśnie w takiej kolejności jak dojrzewały- razem cztery drzewa.Praktycznie Marek był mocno tym zaangażowany, oczywiście nie mogliśmy tego sami zjeść i pomogła nam w tym Rodzina i znajomi. Dnia 25.07. skończyło się zbieranie z drzew i z ziemi tych czereśni i wreszcie można było chodzić po czystej trawie.Starałam się umilić pobyt naszym gościom w związku z tym umawiałam ich z kimś z Rodziny. Skorzystali z zaproszenia Sławka do kina i wraz z Jego Rodziną bawili się na dobrej komedii w Gdyni. Agata jeszcze raz wyrwała ich na wędrówki po ZOO w Oliwie i mieli z tej wycieczki sporo wrażeń. Betti sama porobiła zdjęcia i zabrała ze sobą do Niemiec.Gnębiła mnie jedna myśl ,że dzieci nie były na plaży ,a Elisabeth uwielbia moczyć się w wodzie i tu wystrzałowo trafiła nam się Klaudia- wnuczka kuzynki Janki. Umawiała się z nimi raz do "Auchan", nie tylko na zakupy,również rozrywkowo, bo można tam przebywać cały dzień , i czerpać wiele atrakcji i faktycznie do domu wrócili rozbawieni i zadowoleni koło wieczora. Następny dzień to wyskok do Gdyni na plażę , pogoda na szczęście była nieupalna , i jak na pierwszy dzień dobra , bo nie doznali poparzenia. Elisabeth wróciła z białymi nogami , natomiast plecy czerwone- znak ,że cały czas siedziała w wodzie.Klaudia jeszcze ich poprowadziła na zwiedzanie ,ale czuła się rozczarowana brakiem zainteresowania z ich strony, można to trochę tłumaczyć zmęczeniem po plażowym. Sebastian mimo tych "mini" atrakcji, najlepiej spędzał czas przy komputerze , najgorsze ,że robił to w nocy. Walczyłam z nim , koniecznie chciałam przerwać mu te nocne seanse , ale w końcowym etapie i tak poniosłam klęskę, ostatnie dwa dni przesiedział do rana. Wakacje dla nich dobiegły końca dnia 27.07.spakowałam Elisabeth i Sebastiana i odwiozłam ich do Gdyni. Trafili na dobry dzień, nie było tłoku, podróż autobusem mieli dobrą i szczęśliwie zajechali do domu.