Czasu nie można cofać ,
co chętnie bym zrobiła ,
chcę jeszcze długo kochać
dzieci , które powiłam .
Jesteście cudownym darem ,
co mi dało życie ,
wciąż was kocham z nadmiarem ,
uczuć tych nie chowam skrycie .
Moja troska o was zbyt wielka była ,
w całości pochłaniała czas , przez to ,
nie zawsze dla was byłam miła ,
dziś wiem , że mało było pieszczot .
Czas niemowlęctwa szybko minął ,
nagle byliście już dziećmi ,
zawsze byliście moją dumą ,
tych wspomnień nic nie zaćmi .
Bycie z wami dawało sens życia ,
nigdy nie było smutno ,
wspólne marzenia i przeżycia ,
przynosiły wspaniałe jutro .
Gdy każde z was poszło swoją drogą ,
była pustka i tęsknota za wami ,
choć nie byłam matką srogą ,
rozumiałam , że chcecie być sami .
Potem przychodziły inne radości ,
dzieci wasze się rodziły ,
życie wypełniało się w nowe miłości ,
serca nasze dla nich biły .
Nowe pokolenie jest inne ,
to oni tworzą ten świat ,
w niczym nie czują się winne ,
są jak cudowny kwiat .
Wiersz ten dedykuję moim kochanym dzieciom i całej Rodzinie , Mama i Babcia Basia .
piątek, 29 listopada 2013
piątek, 22 listopada 2013
Pora jesieni
Czar jesieni utracił swój blask ,
ciemność poszerza swój krąg ,
nie widać , gdy zjawi się brzask ,
czy kolejne zmiany zewsząd .
Szukamy ukojenia w tym , co zostało ,
szelest liści pod nogami ,
zieleni i słońca już mało ,
wiatr z deszczem nas nie omami .
Zmienił się widok za oknem ,
mgła swym płaszczem otula świat ,
nie widać nic gołym okiem ,
choć z dachu odfrunął ptak .
Czekam nadal na słońca jasność ,
wiem , że nadejdzie ten dzień ,
w jej promieniach chcę poczuć radość ,
smutne chwile usunąć w cień .
wiersz ten napisałam dla moich Przyjaciół , którzy są ze mną w życiowym marszu ... pozdrawiam ...
wtorek, 5 listopada 2013
Moja jesień
Przyszła , powoli , tajemnicza ,
w pełnym blasku słońca promieni ,
nie może ukryć swego oblicza ,
sprawi , że świat i tak się odmieni .
pierwsza ziemia daje swe znaki ,
zapach delikatnie rozsiewa inny ,
swe odloty zaczynają ptaki ,
wiatr również dmie bardziej silny .
Przyroda wciąż oczy zachwyca ,
jest piękna , co koi nam duszę ,
świadomość , że znowu znika ,
nie smuci , bo jeszcze zawita .
Zmiany nie są gwałtowne ,
przychodzą niepostrzeżenie ,
wabią nas jej kolory zmienne ,
przeróżne , cudowne odcienie .
Tam , gdzie drzewa stoją ,
wędrujemy chętnie ,
wzrok nasz przyciągają ,
te ich barwy namiętne .
Tego piękna nie da się opisać ,
zbyt banalne wyjdą słowa ,
malarz może to malować ,
jemu się uda ta mowa .
Jesień , jesteś mi bardzo bliska ,
każdy dzień łączy mnie z tobą ,
obserwuję cię z mego siedziska ,
dostrzegam analogię z osobą moją .
Jesień życia , mowa potoczna ,
często do nas powraca ,
Ja jednak wiem , że to wyrocznia ,
że życie nam się skraca .
Młodość pełna zachwytu ,
piękna , marzeń i wzlotów ,
z utratą tego wszystkiego ,
nie odczuwam kłopotów .
Moja wierna przyjaciółka brzoza ,
co stoi pod moim oknem ,
jest dla mnie , jak poranna zorza ,
w rytm wiatru tańczy z polotem .
Nie zawiedzie mnie nigdy ,
jest zawsze obecna , piękna ,
w każdy dzień , czy słońce lub słota ,
ona stoi samotna ,
na koniec goła , bez złota .
w pełnym blasku słońca promieni ,
nie może ukryć swego oblicza ,
sprawi , że świat i tak się odmieni .
pierwsza ziemia daje swe znaki ,
zapach delikatnie rozsiewa inny ,
swe odloty zaczynają ptaki ,
wiatr również dmie bardziej silny .
Przyroda wciąż oczy zachwyca ,
jest piękna , co koi nam duszę ,
świadomość , że znowu znika ,
nie smuci , bo jeszcze zawita .
Zmiany nie są gwałtowne ,
przychodzą niepostrzeżenie ,
wabią nas jej kolory zmienne ,
przeróżne , cudowne odcienie .
Tam , gdzie drzewa stoją ,
wędrujemy chętnie ,
wzrok nasz przyciągają ,
te ich barwy namiętne .
Tego piękna nie da się opisać ,
zbyt banalne wyjdą słowa ,
malarz może to malować ,
jemu się uda ta mowa .
Jesień , jesteś mi bardzo bliska ,
każdy dzień łączy mnie z tobą ,
obserwuję cię z mego siedziska ,
dostrzegam analogię z osobą moją .
Jesień życia , mowa potoczna ,
często do nas powraca ,
Ja jednak wiem , że to wyrocznia ,
że życie nam się skraca .
Młodość pełna zachwytu ,
piękna , marzeń i wzlotów ,
z utratą tego wszystkiego ,
nie odczuwam kłopotów .
Moja wierna przyjaciółka brzoza ,
co stoi pod moim oknem ,
jest dla mnie , jak poranna zorza ,
w rytm wiatru tańczy z polotem .
Nie zawiedzie mnie nigdy ,
jest zawsze obecna , piękna ,
w każdy dzień , czy słońce lub słota ,
ona stoi samotna ,
na koniec goła , bez złota .
piątek, 5 lipca 2013
Synek
Leć moja myśl , leć
daleko do synka ,
tak bardzo chciałam Cię mieć ,
spełniła się moja zachcianka .
Dałeś mi dużo szczęścia ,
mogłam Cię kochać do woli ,
wzajemne przeróżne przejścia ,
nie utraciły miłości symboli .
Miłość matki jest jak opoka ,
od początku dziecka poczęcia ,
jedna , jedyna i głęboka ,
nikt jej w tym nie wyręcza .
Jesteś jedyny , zawsze nim byłeś ,
żywe sreberko i Twój śpiew ,
cudowny , gdy się pojawiłeś ,
wnosiłeś radość życia i śmiech .
Tak szybko życie minęło ,
nie zdążyłam Ci podziękować ,
że zawsze byleś ze mną ,
i nie przestałeś mi szczęścia dawać .
Pamiętam Twoje języka nauki ,
miałeś cierpliwość dla mnie ,
gdy w mojej pamięci były luki ,
pomoc Twoja nie była daremnie .
Twoja miłość dla mnie jest nieodzowna ,
pamięć o mnie w Dniu matki ,
przysyłając mi kwiaty jest wymowna ,
gest ten przepędza me smutki .
Nie raz słyszę pytanie ,
dlaczego wyjechałam z kraju ?
powodem byłeś Ty Kochanie ,
ja też chciałam być w raju .
Życie z dala od Ciebie ,
nie mogło się dalej toczyć ,
gdy serce wypełnia cierpienie ,
wyjazdu nie można odroczyć .
Myślałam,że długo będziemy razem ,
i będę mogla Ci mówić słowa miłości ,
los pokierował inaczej czasem ,
więc teraz Ci powiem ,
kocham Cię synu ,
zawsze dawałeś mi wiele radości .
Leć moja miłość ,
przez oceany i morza ,
niech da Ci to radość ,
a duszę wypełni piękna zorza .
Jedynemu kochanemu Synowi dedykuję ten wiersz z okazji Urodzin 25.07.
Słowa te nie całkiem oddały , to co mam w sercu , wydają się blade , w porównaniu z tym , co czuje kochające serce matki .
Kochanemu Piotrusiowi od Mamy i Taty, najlepsze życzenia w dniu Urodzin .
daleko do synka ,
tak bardzo chciałam Cię mieć ,
spełniła się moja zachcianka .
Dałeś mi dużo szczęścia ,
mogłam Cię kochać do woli ,
wzajemne przeróżne przejścia ,
nie utraciły miłości symboli .
Miłość matki jest jak opoka ,
od początku dziecka poczęcia ,
jedna , jedyna i głęboka ,
nikt jej w tym nie wyręcza .
Jesteś jedyny , zawsze nim byłeś ,
żywe sreberko i Twój śpiew ,
cudowny , gdy się pojawiłeś ,
wnosiłeś radość życia i śmiech .
Tak szybko życie minęło ,
nie zdążyłam Ci podziękować ,
że zawsze byleś ze mną ,
i nie przestałeś mi szczęścia dawać .
Pamiętam Twoje języka nauki ,
miałeś cierpliwość dla mnie ,
gdy w mojej pamięci były luki ,
pomoc Twoja nie była daremnie .
Twoja miłość dla mnie jest nieodzowna ,
pamięć o mnie w Dniu matki ,
przysyłając mi kwiaty jest wymowna ,
gest ten przepędza me smutki .
Nie raz słyszę pytanie ,
dlaczego wyjechałam z kraju ?
powodem byłeś Ty Kochanie ,
ja też chciałam być w raju .
Życie z dala od Ciebie ,
nie mogło się dalej toczyć ,
gdy serce wypełnia cierpienie ,
wyjazdu nie można odroczyć .
Myślałam,że długo będziemy razem ,
i będę mogla Ci mówić słowa miłości ,
los pokierował inaczej czasem ,
więc teraz Ci powiem ,
kocham Cię synu ,
zawsze dawałeś mi wiele radości .
Leć moja miłość ,
przez oceany i morza ,
niech da Ci to radość ,
a duszę wypełni piękna zorza .
Jedynemu kochanemu Synowi dedykuję ten wiersz z okazji Urodzin 25.07.
Słowa te nie całkiem oddały , to co mam w sercu , wydają się blade , w porównaniu z tym , co czuje kochające serce matki .
Kochanemu Piotrusiowi od Mamy i Taty, najlepsze życzenia w dniu Urodzin .
sobota, 22 czerwca 2013
Lato
Lato , urzekająca pora roku , szczególnie , gdy dopisze aura w czasie naszego wypoczynku . Kocham lato od dziecka , myślę ,że do tego w dużej mierze przyczyniła się data mojego urodzenia - 10 lipiec. Lato do dzisiaj mocno kojarzy mi się z dzieciństwem , potem, gdy dorastałam, każdą chwilę starałam się wykorzystać na zabawę .Były spotkania z rówieśnikami , wycieczki rowerowe i piesze do jeziora Wyspowo , wyjazdy nad morze kolejką elektryczną , najczęściej do Kamiennego potoku , Gdyni . Warunki były korzystne z uwagi na to , że mieszkaliśmy zawsze w tej samej miejscowości , w moim mieście urodzenia w Rumi , gdzie jest mój dom rodzinny , w którym się wychowywałam i mam okazje przebywać jeszcze dziś .Ta pamięć do tych miejsc i osób działa fantastycznie, czuje się szczęśliwa w moich wspomnieniach . Do Wyspowa wybieraliśmy się całą grupą z naszej klasy , Hania Retur , koledzy Rysiek Radecki ,Józef Krupa , Jerzyk Piechocki, Marian Nastały i mój brat Mirosław , z dziewcząt często były Marysia z Ulą Bork , pamięć już zawodzi i nie pamiętam , czy Irena Karcz i Ania Żarnowska , bo Jadzia Bazychowska raczej nie .Były to cudowne nasze młode lata , pełne marzeń i wydarzeń , zwariowanego szaleństwa , jakie tylko młodzi ludzie potrafią z siebie dać . Częste wyjazdy do Trójmiasta , nasza grupa trzymała się razem , chodziliśmy do lokalu na dancingi , bo czuliśmy się już dorośli . Muzyka taneczna w wykonaniu orkiestry była porywająca , pamiętam jak szalałam na parkiecie rock and roll , który wtedy był bardzo modnym tańcem i szło nam to bardzo dobrze . Wspominam te nasze wypady taneczne , gdy usłyszę muzykę na saksofonie czy trąbce w wykonaniu solowym, mawiałam wtedy , że na parkiecie dostaję skręt kiszek, tyle figur i wygibasów wykonywało moje ciało , pod wpływem tej dzikiej muzyki .Lubię wsłuchiwać się w lato , gdy powietrze jest czyste , słychać w oddali pomruk latających samolotów , jest to odgłos , który mnie koi i uspakaja , przebija się myśl ,ze jest to dowód pięknego lata i moich wspomnień . Lubiłam wylegiwać się w naszym ogródku na trawie lub leżaku , czytałam, albo po prostu odpoczywałam , opalając się , co zawsze robiłam dla zdrowia .Ciało nagrzane na słońcu było napompowane ciepłem , mięśnie i koście poczuły ulgę , czuło się lekkość , a kąpiele w morzu lub w jeziorze dawały cudowne odprężenie . Niekiedy za tym wszystkim tęsknię, lecz nie ma w życiu powtórek , lato każdego roku jest inne , życie przemija , ale dobrze jest to pamiętać .
czwartek, 20 czerwca 2013
Czas
Chwila , godzina , dzień ,
tydzień , miesiąc i rok ,
czas przeszły usuwam w cień ,
to przyszłość daje swój urok .
Mam szeroki horyzont patrzenia ,
każdy dzień zaczynam dziękując ,
że spełniają się moje marzenia ,
tak skromnie można to ująć .
Niebo codziennie jest inne ,
daje mi radość spojrzenia ,
ptaki w swym locie są zwinne ,
fruwają , szukając jedzenia .
Moje myśli są dobre
i zgodne ze mną ,
nie czynię nic złego ,
duch mój jest blisko bliżniego ,
chcę zadowolić każdego .
Fascynuje mnie życie ,
cieszą mnie wszystkie zjawiska ,
moje w nim bycie ,
i obserwacja przyrody z bliska .
Warto stanąć na chwilę ,
słuchać co szepcze życie ,
patrzeć na piękno natury ,
i chować to w sercu skrycie .
Czas zbyt szybko ucieka ,
rysuje nam każdy dzień inny ,
niech jest to dla nas uciecha ,
swój uśmiech darujmy innym .
wiersz ten dedykuję moim najbliższym , mężowi , dzieciom i ich dzieciom , oraz tym, którzy mnie czytają .
tydzień , miesiąc i rok ,
czas przeszły usuwam w cień ,
to przyszłość daje swój urok .
Mam szeroki horyzont patrzenia ,
każdy dzień zaczynam dziękując ,
że spełniają się moje marzenia ,
tak skromnie można to ująć .
Niebo codziennie jest inne ,
daje mi radość spojrzenia ,
ptaki w swym locie są zwinne ,
fruwają , szukając jedzenia .
Moje myśli są dobre
i zgodne ze mną ,
nie czynię nic złego ,
duch mój jest blisko bliżniego ,
chcę zadowolić każdego .
Fascynuje mnie życie ,
cieszą mnie wszystkie zjawiska ,
moje w nim bycie ,
i obserwacja przyrody z bliska .
Warto stanąć na chwilę ,
słuchać co szepcze życie ,
patrzeć na piękno natury ,
i chować to w sercu skrycie .
Czas zbyt szybko ucieka ,
rysuje nam każdy dzień inny ,
niech jest to dla nas uciecha ,
swój uśmiech darujmy innym .
wiersz ten dedykuję moim najbliższym , mężowi , dzieciom i ich dzieciom , oraz tym, którzy mnie czytają .
sobota, 25 maja 2013
Mamo
Coś się stało ,
ale nie wiem co ,
czyżby serce me cierpiało ,
może to tęsknota ,
za miłością Twoją Mamo ?
Nosiłaś mnie w swoim łonie ,
małe serduszko tam biło ,
potem pieściły Twe dłonie ,
szczęśliwie nam się żyło .
Lubiłam , gdy byłaś szczęśliwa , młoda ,
kochałam Twój usmiech ,
drogie też były Twoje słowa ,
jasność Twych oczu i śpiew .
Twoja miłość była mi wszystkim ,
co materialne obróciło się w niwecz ,
Ty pozostałaś kimś bardzo bliskim ,
i lubię spoglądać wstecz .
Był czas dla nas trudny ,
nie był usłany różami ,
potrafiłaś go zmienić na złudny ,
i za to Cię bardzo kochamy .
Mogłoby wszystko być piękne do końca ,
jednak nie dane mi było ,
życie toczyło się dalej bez słońca ,
i już nie było tak miło .
Twe serce złamane ,
nie mogło już dawać ,
a szkoda , bo dzieci choć stare ,
nie chciały więcej udawać .
Na co czekałaś tak długo ,
pozwoliłaś ,że serce ustało ,
a potem już było za pożno ,
tak łatwo się zapomniało .
Mamo , tak smutno bez Ciebie ,
tyle czasu ubyło ,
wiem , że dobrze Ci w niebie ,
daj mi Twój uśmiech ,
aby mi wreszcie ulżyło .
Wiersz ten dedykuje moim kochanym dzieciom z myślą i wspomnieniami o Tej co odeszła , o mojej Mamie .
ale nie wiem co ,
czyżby serce me cierpiało ,
może to tęsknota ,
za miłością Twoją Mamo ?
Nosiłaś mnie w swoim łonie ,
małe serduszko tam biło ,
potem pieściły Twe dłonie ,
szczęśliwie nam się żyło .
Lubiłam , gdy byłaś szczęśliwa , młoda ,
kochałam Twój usmiech ,
drogie też były Twoje słowa ,
jasność Twych oczu i śpiew .
Twoja miłość była mi wszystkim ,
co materialne obróciło się w niwecz ,
Ty pozostałaś kimś bardzo bliskim ,
i lubię spoglądać wstecz .
Był czas dla nas trudny ,
nie był usłany różami ,
potrafiłaś go zmienić na złudny ,
i za to Cię bardzo kochamy .
Mogłoby wszystko być piękne do końca ,
jednak nie dane mi było ,
życie toczyło się dalej bez słońca ,
i już nie było tak miło .
Twe serce złamane ,
nie mogło już dawać ,
a szkoda , bo dzieci choć stare ,
nie chciały więcej udawać .
Na co czekałaś tak długo ,
pozwoliłaś ,że serce ustało ,
a potem już było za pożno ,
tak łatwo się zapomniało .
Mamo , tak smutno bez Ciebie ,
tyle czasu ubyło ,
wiem , że dobrze Ci w niebie ,
daj mi Twój uśmiech ,
aby mi wreszcie ulżyło .
Wiersz ten dedykuje moim kochanym dzieciom z myślą i wspomnieniami o Tej co odeszła , o mojej Mamie .
czwartek, 9 maja 2013
Życzenia
Jesteś w mym sercu zawsze ,
byłeś malutki , gdy Cię ujrzałam ,
twe ciemne oczka były pierwsze ,
co w Tobie pokochałam .
Leżałeś bezbronny w wózeczku ,
ciekawy świata od zaraz ,
w rodzinnym ogródeczku ,
gdzie potem bawiłeś się nieraz .
Los związał nas mocno ,
byłam i jestem szczęśliwa z Tobą ,
mogłam Ci często być pomocną ,
i to związało nas z sobą.
Podziwiam w Tobie zaradność ,
mądrość patrzenia na życie ,
wiem co daje Ci radość ,
i znam Twe marzenia ukryte .
Wierzę bardzo w Twe poczynania ,
znam Twoją siłę ducha ,
daje to Tobie chęć do działania ,
a dla mnie jest to otucha .
Tak bym chciała dać Ci wiele ,
daję Ci właśnie te słowa,
niech Cię prowadzą w dalekie knieje ,
abyś był silny zawsze od nowa .
Smutne chwile będą znośne ,
gdy szybko o nich zapomnisz ,
swe młode życie spędzaj radośnie ,
później inaczej o tym wspomnisz .
Lata przeminą , życie
stanie się inne ,
to co kiedyś było cierpieniem ,
w przyszłości wszystko zaginie .
Z każdym następnym rokiem ,
trudne chwile zbledną ,
z każdym następnym krokiem ,
te przykre wspomnienia zwiędną .
Patrz w przyszłość odważnie ,
to co robisz jest sluszne ,
lecz czyń to rozważnie ,
z mądrością i ufnie .
Dojdziesz do końca swych marzeń ,
choć droga nie zawsze jest prosta ,
mimo tych innych wydarzeń ,
szczęśliwie wszystkiemu sprostasz .
Te słowa pisane są z serca,
niech dają Ci moc zyciową ,
abyś mógł wytrwać do celu ,
i osiągnąć chwilę swą wymarzoną .
Kochanemu wnukowi Szymonowi na 22 Urodziny w dniu 15.05. napisałam te życzenia , bo słowa pozostaną a kwiaty zwiędną , dedykuję Ci Szymon ten wiersz z ogromną miłością dla Ciebie , zawsze myśląca o Tobie Babcia , Dziadek tez dołącza się do tych życzeń urodzinowych .
byłeś malutki , gdy Cię ujrzałam ,
twe ciemne oczka były pierwsze ,
co w Tobie pokochałam .
Leżałeś bezbronny w wózeczku ,
ciekawy świata od zaraz ,
w rodzinnym ogródeczku ,
gdzie potem bawiłeś się nieraz .
Los związał nas mocno ,
byłam i jestem szczęśliwa z Tobą ,
mogłam Ci często być pomocną ,
i to związało nas z sobą.
Podziwiam w Tobie zaradność ,
mądrość patrzenia na życie ,
wiem co daje Ci radość ,
i znam Twe marzenia ukryte .
Wierzę bardzo w Twe poczynania ,
znam Twoją siłę ducha ,
daje to Tobie chęć do działania ,
a dla mnie jest to otucha .
Tak bym chciała dać Ci wiele ,
daję Ci właśnie te słowa,
niech Cię prowadzą w dalekie knieje ,
abyś był silny zawsze od nowa .
Smutne chwile będą znośne ,
gdy szybko o nich zapomnisz ,
swe młode życie spędzaj radośnie ,
później inaczej o tym wspomnisz .
Lata przeminą , życie
stanie się inne ,
to co kiedyś było cierpieniem ,
w przyszłości wszystko zaginie .
Z każdym następnym rokiem ,
trudne chwile zbledną ,
z każdym następnym krokiem ,
te przykre wspomnienia zwiędną .
Patrz w przyszłość odważnie ,
to co robisz jest sluszne ,
lecz czyń to rozważnie ,
z mądrością i ufnie .
Dojdziesz do końca swych marzeń ,
choć droga nie zawsze jest prosta ,
mimo tych innych wydarzeń ,
szczęśliwie wszystkiemu sprostasz .
Te słowa pisane są z serca,
niech dają Ci moc zyciową ,
abyś mógł wytrwać do celu ,
i osiągnąć chwilę swą wymarzoną .
Kochanemu wnukowi Szymonowi na 22 Urodziny w dniu 15.05. napisałam te życzenia , bo słowa pozostaną a kwiaty zwiędną , dedykuję Ci Szymon ten wiersz z ogromną miłością dla Ciebie , zawsze myśląca o Tobie Babcia , Dziadek tez dołącza się do tych życzeń urodzinowych .
czwartek, 2 maja 2013
Marzenia
Pragnę , by dusza moja była młoda ,
chcę mieć w niej radość ,
cieszyć się życiem od nowa ,
miłości nigdy nie było dość .
Nie wiem , czy bardziej lubiłam
ją brać czy dawać ,
lecz wiem, że zawsze była we mnie ,
dawała o sobie znać .
Ogromną miłością był dom rodzinny ,
przez długie szczęśliwe lata ,
lecz potem w nim miłość wygasła ,
i to jest największa strata .
Smutek nie był mi towarzyszem ,
szybko zmieniałam nastroje ,
wesołość moim była życiem ,
brałam to ze spokojem .
Marzenia miałam piękne ,
co nerwy mi koiły ,
zdarzały się tez smętne ,
jedne się spełniały , inne zagubiły .
Najpiękniejsze co mam w życiu ,
to są me wspomnienia,
jest w nich wszystko co już było ,
cudne chwile i zdarzenia .
Narodziny moich dzieci ,
nasze życie razem ,
słońce nie zawsze świeci ,
nie wszystko uszło płazem .
Szczęściem moim są wnuczęta ,
o nich myślę nieustannie ,
staram się o nich pamiętać ,
nic złego im się nie stanie.
Miałam dużo szczęścia w życiu ,
los obdarował mnie szczodrze ,
miłość od przyjaciół ,
wciąż miałam na swej drodze .
Zawsze byli ze mną ,
w złych i dobrych chwilach ,
dając wierność swą dozgonną ,
przez nich czułam się na siłach .
wiersz ten napisałam z myślą o mojej kochanej serdecznej przyjaciółce Hani , dziękuję Ci Haniu , że byłaś i jesteś zawsze ze mną, dla Ciebie ten wiersz dedykuję i za wszystko dziękuję , wierna Ci Basia .
chcę mieć w niej radość ,
cieszyć się życiem od nowa ,
miłości nigdy nie było dość .
Nie wiem , czy bardziej lubiłam
ją brać czy dawać ,
lecz wiem, że zawsze była we mnie ,
dawała o sobie znać .
Ogromną miłością był dom rodzinny ,
przez długie szczęśliwe lata ,
lecz potem w nim miłość wygasła ,
i to jest największa strata .
Smutek nie był mi towarzyszem ,
szybko zmieniałam nastroje ,
wesołość moim była życiem ,
brałam to ze spokojem .
Marzenia miałam piękne ,
co nerwy mi koiły ,
zdarzały się tez smętne ,
jedne się spełniały , inne zagubiły .
Najpiękniejsze co mam w życiu ,
to są me wspomnienia,
jest w nich wszystko co już było ,
cudne chwile i zdarzenia .
Narodziny moich dzieci ,
nasze życie razem ,
słońce nie zawsze świeci ,
nie wszystko uszło płazem .
Szczęściem moim są wnuczęta ,
o nich myślę nieustannie ,
staram się o nich pamiętać ,
nic złego im się nie stanie.
Miałam dużo szczęścia w życiu ,
los obdarował mnie szczodrze ,
miłość od przyjaciół ,
wciąż miałam na swej drodze .
Zawsze byli ze mną ,
w złych i dobrych chwilach ,
dając wierność swą dozgonną ,
przez nich czułam się na siłach .
wiersz ten napisałam z myślą o mojej kochanej serdecznej przyjaciółce Hani , dziękuję Ci Haniu , że byłaś i jesteś zawsze ze mną, dla Ciebie ten wiersz dedykuję i za wszystko dziękuję , wierna Ci Basia .
niedziela, 14 kwietnia 2013
Wiosna
Dziś przyszła wiosna ,
inna niż zwykle ,
chłodna , i mniej radosna ,
niechciany śnieg wciąż sypie ,
nie pozwalając nam błądzić w obłokach .
Wszystko co wzniosłe i piękne ,
zawisło w przestworzach ,
nie może do nas zawitać ,
głęboko schowane w morzach .
Tym razem nie puszek ,
lecz twarda skorupa ,
pokrywa powierzchnię ziemi ,
nie pozwalając jej się zielenić .
Jednak natura ma silne przebicie ,
jest już gotowa ,
pod nią ukrywa się skrycie ,
pierwsze promienie słońca
sprawiły , że pędy
wychodzą bez końca .
Przebiśniegi , krokusy się pojawiły ,
pozostałe żonkile i tulipany ,
pokazują swoje zakusy ,
czekając na słuszne peany .
Przyroda nas rozwesela ,
sprawia, że opuścił nas smutek ,
nadzieja na zielone jutro ,
taki nam dała skutek .
Magia wiosny już działa ,
wiatr z wdziękiem owiewa nam twarz ,
o zimie już zapomniała ,
bo nadszedł dla niej ten czas .
Wiersz ten napisałam dla moich kochanych dzieci , ma on dać wyraz o mojej tęsknocie i ogromnej miłości dla nich , kochająca was Mama .
inna niż zwykle ,
chłodna , i mniej radosna ,
niechciany śnieg wciąż sypie ,
nie pozwalając nam błądzić w obłokach .
Wszystko co wzniosłe i piękne ,
zawisło w przestworzach ,
nie może do nas zawitać ,
głęboko schowane w morzach .
Tym razem nie puszek ,
lecz twarda skorupa ,
pokrywa powierzchnię ziemi ,
nie pozwalając jej się zielenić .
Jednak natura ma silne przebicie ,
jest już gotowa ,
pod nią ukrywa się skrycie ,
pierwsze promienie słońca
sprawiły , że pędy
wychodzą bez końca .
Przebiśniegi , krokusy się pojawiły ,
pozostałe żonkile i tulipany ,
pokazują swoje zakusy ,
czekając na słuszne peany .
Przyroda nas rozwesela ,
sprawia, że opuścił nas smutek ,
nadzieja na zielone jutro ,
taki nam dała skutek .
Magia wiosny już działa ,
wiatr z wdziękiem owiewa nam twarz ,
o zimie już zapomniała ,
bo nadszedł dla niej ten czas .
Wiersz ten napisałam dla moich kochanych dzieci , ma on dać wyraz o mojej tęsknocie i ogromnej miłości dla nich , kochająca was Mama .
czwartek, 4 kwietnia 2013
Wiosenne dumanie
Wiosenne dumanie
Zima , jesteś szalona ,
twój czas minął , odejdź .
Widzę cię w szponach demona ,
nie walczysz ,
on trzyma nad tobą pejcz .
Miłość daje siłę,
zapomniałaś o niej ,
czeka na swoja chwilę ,
twoja siostra , wiosna .
Jesteś samolubna ,
opuściły cię siostrzane więzy ,
nie dajesz jej szans ,
ona i tak cię zwycięży .
Nadejdzie dzień chwały ,
wkroczy w pełnym swym blasku ,
twe dąsy na nic się zdały ,
niebawem będziesz w potrzasku .
Piękno i świeżość zieleni ,
kolory i radość ,
wszystkim nam życie odmieni ,
a tobie zrobi tym na złość .
Każda pora roku
panuje w swym czasie ,
ale zima sprawiła ,
że jesteśmy w szoku .
Jak sama widzisz ,
czekamy na wiosnę ,
a może się temu dziwisz
myśląc odwrotnie .
Każdy dzień jest stracony ,
bez wiosny i słońca ,
czas mierzy strudzony ,
nie widać w nim końca .
Wypada nam czekać ,
nic nie zrobimy ,
wiosna nie może zwlekać ,
dość mamy zimy .
Głodne ptactwo się błąka ,
szukając jedzenia ,
nie widać tez bąka ,
i nic się nie zmienia .
Drzewa bez liści ,
stoją czarne , ponure ,
nasze marzenie się ziści ,
gdy nie będą już bure .
Oczy szukają
wciąż innych widoków ,
niestety , tego nie mają ,
brakuje wiosennych soków ,
po prostu ich nie ma .
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Wielkanoc
Cieszymy się bardzo świętami , miłe spotkania z Rodziną i znajomymi , czego nam bardzo brakowało . W niedzielę Palmową byliśmy u Marka i Małgosi M. wieczorem odebrał nas Szymon , cala gościna pełna radości , była tez Agnieszka z dziećmi i mężem . Pani domu w przygotowaniu obiadu w staraniach jest niedościgniona , kilka dań , przystawki i wszystko bardzo smaczne , jak zawsze , Małgosia wyszła z siebie ..Po naszej długiej nieobecności w Rumi , byliśmy bardzo stęsknieni za przyjaciółmi , rozmowy i dyskusje oraz miła atmosfera usatysfakcjonowała nas całkowicie , i jak na dobry początek , było super . Najważniejsze ,ze zdrowie nam wszystkim dopisuje i możemy się z naszego towarzystwa wzajemnie cieszyć.We wtorek 26.03.Marek zaprosił Rodzinę na urodzinowy obiad do Podkowy , był jeszcze z nami Szymon i nasze towarzystwo zawoził i odwoził , a w domu jeszcze piliśmy kawę i częstowaliśmy się prezentem Danki -tort urodzinowy , który był ogromny a przede wszystkim bardzo smaczny , do tego jeszcze likiery i inne napoje .Czas spędziliśmy wesoło , wieczorem towarzystwo powoli opuszczało nasze domostwo , pozostawiając miłe wspomnienia . Jesteśmy zawiedzeni obecna aurą , która nas wszystkich smuci , mamy dość zimy , a tu końca nie widać , miało być zielono , lecz biel ciągle dominuje , i to zimno , co się pcha we wszystkie zakamarki , i brak słońca .Święta spędzamy z Rodziną , wczoraj byliśmy od rana -śniadanie u Ewy , był tez Andrzej z Krysią , Maciej , i tak nam zleciało z porą kawy włącznie , i o 18 byliśmy już w domku , objedzeni do wszelkich granic . Dzisiaj w domu sami małe śniadanko, a potem do Danki na obiadek i kawusię , zbiegnie nam do wieczora , i po świętach , i dalej szuflowanie śniegu od rana , bo cały czas śnieg pada i jest mokro , w nocy minusowe temperatury . Taka wiosna nikomu się nie śniła , no bo jeszcze takiej nie było, przynajmniej , ja nie pamiętam . Życzę nam wszystkim , pięknej prawdziwej wiosny , i tych ciepłych promieni słońca , abyśmy razem z naturą z martwych powstali i w cieple taplali . Wesołych Świąt i do usłyszenia .
piątek, 1 marca 2013
Przedwiośnie
Świat znowu jest piękny , niebo zrobiło się niebieskie , słońce wysyła nam swoje życiodajne promienie , i wreszcie życie nabrało blasku , że możemy się tym cieszyć . Taka aura sprawia , ze nie jest ważne , co się już wydarzyło , i to , co ma się wydarzyć . Radość z powodu jasności przyćmiewa szare i smutne dnie zimowe , a w szczególności luty pozbawił nas światła , było szaro , ciemno , smutek na siłę pchał się we wszystkie zakamarki naszej duszy . A teraz precz ciemna zmoro , odejdź , i już nie wracaj , ponieważ nasza dusza nabrała blasku od tych pierwszych cudownych promyków słońca , które przyszły w pierwszy dzień marca .Od teraz , wszyscy i wszystko czuje nadejście wiosny , nie można być obojętnym , i tylko być , żyć obok tych zjawisk , które niebawem krok po kroku , będą się pojawiać . Będziemy razem z naturą , która nas otacza budzić się do życia , zrobimy to w pięknym stylu , a to piękno przyjdzie od środka , od naszej duszy , spragnionej ciepła i miłości , to sprawi , że my również staniemy się piękni , wcale o tym nie wiedząc . Taka jest siła natury , i dobrze jest to sobie wyjaśnić , i radośnie przygotować się do nadejścia wiosny . To nic ,ze będzie zimno , i znowu padało ,ze nasilą się wiatry , ale nadzieja , która nas trzyma w oczekiwaniu tego piękna budzącej się natury , w kolorach rożnej zółci i zieleni , nie da nam się smucić . Wiara , że to już blisko , doda nam siły i chęć przetrwania , nawet zimnego przedwiośnia . Ten dobry nastrój i ta słoneczna aura , niech trwa długo , bo od tego najwięcej zależy nasze zdrowie i radość . Uśmiech , niech nas nie opuszcza , ma upiększać , nie tylko nasze twarze , ale całą nasza istotę . Życzę wam wszystkim kochani , tego wewnętrznego spokoju i słońca na nadchodzący czas , do zobaczenia na wiosnę pa..pa..
środa, 27 lutego 2013
Jonas - Kaspar
Nie wiedziałam jeszcze ,że nie będę mogła pojechać do Moniki na jej rozwiązanie , Marka leczenie nie doszło do skutku w klinice, odesłali go do kardiologa ,co zrobiliśmy , jednak termin do zabiegu został przesunięty na koniec lutego . To wszystko skomplikowało się z Marka krwią , przestał brać rozrzedzające leki przed zabiegiem , brał tylko aspirynę , ale widocznie te skoki zrobiły zbyt duże zmiany , a cały czas miał migotanie przedsionków , widocznie kardiolog nas dokładnie nie poinformował , ale tutaj tkwi przyczyna , ze 09.02. doznał udaru mózgu . Wszystkie nasze plany dostały w łeb , Monika nie mogła do nas przyjechać , dzwoniła codziennie , martwiła się o ojca , i o swoje rozwiązanie , co nastąpiło dnia 25.03.2008 r . Dzwoniła do nas ze szpitala , że urodziła szczęśliwie chłopczyka o godzinie 7 rano , ważył 3500 kg. , zdrowy i silny chłopczyk , ładny i z krzykiem oznajmił wszystkim o swym przybyciu na świat .
Akcja porodowa zaczęła się o 2 w nocy , do szpitala pojechali o 4 rano, i zaczęło się już parcie , położna nie zdążyła się dobrze przygotować , z trzecim parciem urodził się chłopczyk bez komplikacji . Do domu wrócili 28.03, zdrowi oboje , do pilnowania Aliny przyjechała teściowa , dawali sobie rade , bo musieli . Mały Jonas -Kaspar miał już sześć tygodni i ładnie dobierał na wadze , Monika nie przerywała karmienia piersią , napijał się i spał nie był takim płaczkiem jak jego siostra Alina , Monika bardzo jest zakochana w synku . Wyjechaliśmy do Polski 04.04 . i od zaraz Marek miał terapie mowy u logopedów polskich , wpierw w Gdańsku a potem w Gdyni . Ten pobyt był dla nas bardzo męczący , dojazdy na terapię i do lekarzy , lecz powoli wszystko zaczęło wracać do normy .
Daniel przyjechał po nas i wyjazd do Niemiec był 12.10. w niedzielę . Naszego wnuka Jonasa zobaczyliśmy po raz pierwszy 30.11. w niedzielę , miał już 8 miesięcy , obserwował nas , ale był poważny , jak na mężczyznę przystało . Heniek P. odwiózł nasze auto dla Moniki , ten dzień mieliśmy z tego powodu dla naszych najbliższych . Monika pięknie się trzyma , lecz widać było jej zmęczenie , wnuczka Alina lgnęła do nas i się przymilała , Marek był bardzo wzruszony i cieszył się tym pobytem z wnukami . Mały Jonas się nam przyglądał , brakowało mu odwagi , do nas się przytulić , dostali od nas prezenty na Mikołaja , Sara urosła i pięknie wyglądała i bardzo przytulała się przy każdej okazji do Dziadka . Wieczorem nasza gościna dobiegła końca i wszyscy odprowadzali nas na dworzec , trasa nasza była obok bud jarmarcznych , gdzie Dziadek kupował dzieciom jedzenie i powrót nasz był bardzo głośny i radosny . Na wiosnę w 2009 roku wyjechaliśmy na nasze lato do Rumi, gdzie zawsze jest nam dobrze i swojsko . Tutaj starsze wnuki odwiedzają nas już sami, a maluchy zostają z Rodzicami .
Monikę mogliśmy odwiedzić po powrocie z Polski pod koniec września , była piękna pogoda , Marek chodził na grzyby i sporo nasuszył . Urodziny Aliny były udane , a mały Jonas adorował nam przez cały pobyt . Rano pierwszy pukał do nas i się meldował , próbował z nami rozmawiać i tez pozwalał się przytulic i dać sobie całuska .
Miał 19 miesięcy , nie sprawiał kłopotów , umiał się ładnie bawić , miał apetyt i dobrze się rozwijał . Jednak we wszystkim przyćmiewała go siostra Alina , która zawsze wszędzie była nad aktywna , Jonas wpatrzony w siostrę , nie odstępował jej na krok , starał się we wszystkim ją naśladować, co nie zawsze wychodziło jemu na korzyść .
Jonas jest silny, wysportowany, szybko jeździ na rowerze , wspina się po drzewach , ma teraz więcej sprytu i odwagi od swojej siostry Aliny , która uznaje swą wyższość nad bratem , On jednak się nie poddaje i swoje racje chce wywalczyć , nawet na pięści . Kochany Jonas jest ładnym chłopczykiem o ciemnych oczach i jest ostatnim naszym wnukiem w tym roku 25.03. kończy 5 lat. Nam Dziadkom nic innego teraz nie pozostaje , jak czekać na urodzenie się prawnuków i prawnuczek , kto to wie? może się doczekamy wszystko życie pokaże , więc czekajmy ....
Akcja porodowa zaczęła się o 2 w nocy , do szpitala pojechali o 4 rano, i zaczęło się już parcie , położna nie zdążyła się dobrze przygotować , z trzecim parciem urodził się chłopczyk bez komplikacji . Do domu wrócili 28.03, zdrowi oboje , do pilnowania Aliny przyjechała teściowa , dawali sobie rade , bo musieli . Mały Jonas -Kaspar miał już sześć tygodni i ładnie dobierał na wadze , Monika nie przerywała karmienia piersią , napijał się i spał nie był takim płaczkiem jak jego siostra Alina , Monika bardzo jest zakochana w synku . Wyjechaliśmy do Polski 04.04 . i od zaraz Marek miał terapie mowy u logopedów polskich , wpierw w Gdańsku a potem w Gdyni . Ten pobyt był dla nas bardzo męczący , dojazdy na terapię i do lekarzy , lecz powoli wszystko zaczęło wracać do normy .
Daniel przyjechał po nas i wyjazd do Niemiec był 12.10. w niedzielę . Naszego wnuka Jonasa zobaczyliśmy po raz pierwszy 30.11. w niedzielę , miał już 8 miesięcy , obserwował nas , ale był poważny , jak na mężczyznę przystało . Heniek P. odwiózł nasze auto dla Moniki , ten dzień mieliśmy z tego powodu dla naszych najbliższych . Monika pięknie się trzyma , lecz widać było jej zmęczenie , wnuczka Alina lgnęła do nas i się przymilała , Marek był bardzo wzruszony i cieszył się tym pobytem z wnukami . Mały Jonas się nam przyglądał , brakowało mu odwagi , do nas się przytulić , dostali od nas prezenty na Mikołaja , Sara urosła i pięknie wyglądała i bardzo przytulała się przy każdej okazji do Dziadka . Wieczorem nasza gościna dobiegła końca i wszyscy odprowadzali nas na dworzec , trasa nasza była obok bud jarmarcznych , gdzie Dziadek kupował dzieciom jedzenie i powrót nasz był bardzo głośny i radosny . Na wiosnę w 2009 roku wyjechaliśmy na nasze lato do Rumi, gdzie zawsze jest nam dobrze i swojsko . Tutaj starsze wnuki odwiedzają nas już sami, a maluchy zostają z Rodzicami .
Monikę mogliśmy odwiedzić po powrocie z Polski pod koniec września , była piękna pogoda , Marek chodził na grzyby i sporo nasuszył . Urodziny Aliny były udane , a mały Jonas adorował nam przez cały pobyt . Rano pierwszy pukał do nas i się meldował , próbował z nami rozmawiać i tez pozwalał się przytulic i dać sobie całuska .
Miał 19 miesięcy , nie sprawiał kłopotów , umiał się ładnie bawić , miał apetyt i dobrze się rozwijał . Jednak we wszystkim przyćmiewała go siostra Alina , która zawsze wszędzie była nad aktywna , Jonas wpatrzony w siostrę , nie odstępował jej na krok , starał się we wszystkim ją naśladować, co nie zawsze wychodziło jemu na korzyść .
Jonas jest silny, wysportowany, szybko jeździ na rowerze , wspina się po drzewach , ma teraz więcej sprytu i odwagi od swojej siostry Aliny , która uznaje swą wyższość nad bratem , On jednak się nie poddaje i swoje racje chce wywalczyć , nawet na pięści . Kochany Jonas jest ładnym chłopczykiem o ciemnych oczach i jest ostatnim naszym wnukiem w tym roku 25.03. kończy 5 lat. Nam Dziadkom nic innego teraz nie pozostaje , jak czekać na urodzenie się prawnuków i prawnuczek , kto to wie? może się doczekamy wszystko życie pokaże , więc czekajmy ....
Pobyt u Moniki
Na początku sierpnia w 2007 roku otrzymaliśmy od Moniki radosna nowinę ,że będzie miała następnego dzidziusia , i jednocześnie podała nam termin porodu na 25.03. 2008 rok . Martwiłam się o nią , bo wiem,że nie będzie jej łatwo , Alina skończy roczek 08.10. 2007r.Nasz pobyt w Rumi się przedłużył z powodu leczenia logopedycznego Marka i nasz powrót do Bremen wypadł na 07.10.Żałowałam ,ze nie mogłam być na Urodzinach wnuczki Aliny , cieszyło mnie natomiast miłe wspomnienie , gdy odwiedziłam ich w maju [urodziny Sary 19.o5.] , to Alina miała skończone 7 miesięcy .
Dla naszej całej Rodziny był to trudny rok , wszyscy mieli problemy , Szymon się usamodzielniał , nasza pomoc w tym była duża . Troszczyliśmy się o wszystkie wnuki i wnuczki , bo zawsze sprawiało nam to największą radość . Sebastian nie chciał się uczyć i zawsze szukał powody usprawiedliwiające jego lenistwo .Pomimo tych życiowych problemów u chłopców w tym wieku , życie nasze leciało w dobrym nastroju .Monika czuła się dobrze , Alina angażowała ją nieustannie , z jej to powodu miała mało odpoczynku , a dla siebie nie miała go wcale , nawet w czasie snu . Sara spędzała ferie jesienne u Ojca , zabraliśmy ją i Sebastiana w odwiedziny do Piotra , dzieci były radosne w swoim towarzystwie , Julia i Sara były nierozłączne . Mój wyjazd do Moniki był zaplanowany na 06.12 .2007r. o godz 11 z Bremen , Monika wysłała mi bilety z miejscówkami [powrotny z Sarą ] i nie było problemu. Przed wyjazdem miałam dużo spraw na głowie , Marka leczenie u ortopedy się skończyło , czekał teraz na zabieg w klinice ortopedycznej , mieli wpierw wyznaczyć mu termin na rozmowę wstępną . Julia miała Urodziny następnego dnia [ 07.12.2000r.] , więc jeszcze upiekłam jej babkę oblaną czekoladą i prezenty dla wnuczek , to było polecenie dla Marka .
Do Fuldy zajechałam planowo, Frido oczekiwał mnie na peronie a w ich domu spotkało mnie radosne powitanie moich najbliższych . Monika się pięknie prezentowała ze swoim brzuszkiem i wszyscy cieszyli się bardzo na mój pobyt u nich , oczywiście Monika najwięcej . Fulda pięknie wystrojona , dekoracje w witrynach sklepowych i w domach prywatnych i ulice , dawały wspaniały nastrój świąteczny . Monika udekorowała mieszkanie , jak zawsze ze smakiem , co dawało uczucie ciepła i chciało się w nim przebywać . Smutno mi było ,że zostawiłam Marka , bo 10.12. miał wizytę w klinice i nie wiedziałam, na kiedy wyznaczą mu zabieg. Dwa tygodnie pobytu przeleciało bardzo szybko , pomagałam Monice w czym mogłam , chciałam,żeby wypoczęła , bo była zaziębiona , kaszel męczył ją też w nocy . Wychodziłam rano z Sarą do szkoły i na balet , oszczędzałam wszystkich wyjść dla Moniki , bo chciałam,żeby wyzdrowiała . Następny tydzień był lepszy, wychodziła z nami na zakupy i inne sprawunki . Sara czuła się wspaniale , cieszyła się ,że jedzie z Babcią do Bremen do ojca .
Adwent jest tą tradycją u Niemców ,że chodzą na jarmarki , są piękne i kolorowe , pełne ludzi , gwaru i przeróżnych zapachów , piją grzane wino i spotykają się z przyjaciółmi . Frido bardzo lubił tam chodzić i czuł się w swoim żywiole , niekiedy zabrał ze sobą dzieci , a Monika wolała odpoczywać od dzieci , chętnie odpoczywała w domu . Nagle Monika straciła humor , od moich uwag , od których nie potrafiłam się wstrzymać , dotyczyły one wychodzenia Frido z przyjaciółmi na te adwentowe jarmarki .
Dopiero , jak dostałam od mojej córki za to " po nosie " , zrozumiałam ,że nic mi do tego , i źle się stało ,ze jej to mówiłam . Po czasie zrozumiałam jej intencje , a ,ze Frido zawsze jest miły , serdeczny i towarzyski w następnych moich pobytach u nich , nic przykrego nie zostało w mojej pamięci . Dnia 21.12. wracałam z Sara do Bremen , a tam Marek poczynił już wszystkie zakupy , od razu musiałam zakasać rękawy i brać się do roboty . Wigilię spędziliśmy z chłopcami , Szymonem i Sebastianem , Piotr zapraszał nas do siebie ,ale byliśmy już umówieni z wnukami, więc Piotr przyjechał do nas z Rodzina w pierwszy dzień świąt .
niedziela, 24 lutego 2013
Dalsze życie
Piotr z Rodziną przyjechał na Boże Narodzenie w pierwszy dzień świąt na śniadanie , Luna miała już prawie trzy miesiące , kochana , spokojna i uśmiechnięta . W Nowy Rok również cieszyliśmy się z gościny Piotra z rodziną, były u nas wnuczki , Sara , Betti i wnuczek Sebastian , dzieci się bawiły cudownie , Julia z nimi miała wspaniałą zabawę , a nas rozpierała radość, że możemy ich wszystkich ugościć . Miyuki miała koncert w styczniu 2008 roku w Bremen , i gdy miała próby , byłam z dziewczynkami częściej . Zaniepokoiłam się bladością Luny , była stanowczo za chuda na swój wiek , i zdawało mi się ,że była za mało silna . Przy kolejnym pilnowaniu dzieci zwróciłam uwagę , ze synowa za mało miała pokarmu w butelce, gdy ściągnęła go dla Luny i się zmartwiłam,że nie wytrzyma z głodu i nie będę mogla jej uspokoić . Nic takiego się nie stało, przeciwnie przesypiała godziny karmienia i się nie budziła , ta obserwacja naprowadziła mnie do wniosku ,ze Luna jest niedożywiona, i natychmiast trzeba zadziałać . Nie mogłam im tego wystrzelić jak z procy , musiałam łagodnie wprowadzić ich w stan rzeczy , i nadmieniłam,że musi przyjść położna , i zając się dzieckiem i sprawdzić , czy jej karmienie jest prawidłowe . Po wizycie położnej natychmiast poszli do lekarza , okazało się,że Luna jest za chuda, i nie wypija swoich porcji mleka w tej ilości stosownej do jej wieku , a poza tym gdy lekarz położył ją na brzuszku , nie był zadowolony z tego ,że słabo podnosiła główkę . Piotr i Miyuki byli zmartwieni , uspokoiłam ich ,wiedziałam,że Luna jest zdrowa i dobrze rozwinięta, i szybko nadrobi ten niedobór ciałka , uzasadniałam tym,że wcześniaki szybko podwajają wagę , i prędzej nadrabiają ten brak, jak dzieci urodzone w czasie , a poza tym Miyuki jest wyjątkowo dokładna i w szybkim czasie Luna to nadrobi. Moje przypuszczenia wszystkie się sprawdziły , Miyuki bardzo dokładnie prowadziła tabele karmienia Luny wpisywała ilość wypijanego mleka i sumowała dobowa ilość i powoli wszystko zaczęło się w wyglądzie Luny zmieniać . Następnym razem 20.01. Luna zupełnie zmieniła swój wygląd, jej drobna twarzyczka zaczęła się wypełniać , i ciałka tez przybywało, a przy przewijaniu widziałam,ze jest już silniejsza. Byliśmy szczęśliwi ,że dobrze przyjęła mleko w proszku , bo nie było tyle pokarmu matki i stąd zaistniała taka sytuacja . Na czas koncertu znowu byłam u dzieci i się ucieszyłam,że Luna zmienia się w oczach , wszystkie porcje wypijała i na godziny w/g tabeli się domagała, ilość dobowa była zgodna , co do jej wieku i wiedziałam,ze problem przestał istnieć.
Chętnie się nią zajmowałam, bo była inna od Juli, zawsze uśmiechnięta i nigdy nie płakała, na mój widok machała raczkami i nóżkami , a przy przewijaniu była silna , wyginała się w łuk i te obserwacje mnie bardzo cieszyły. Julia w jej wieku była bardzo płaczliwa, i trudno było ją uspokoić, dziadek jej włączał muzykę i nieraz się udało ,że przy niej zasnęła. Dnia 30.01. pojechałam do Piotra , był chory i prosił o tabletki , zawsze te prośby chętnie spełniałam, bo tęskniłam za dziewczynkami a więcej za Luną , bo była przesłodka, dużo z nią rozmawiałam, i wiem,ze się cieszyła, bo jej minki i oczy nie oszukały mnie . Miyuki dostała chęć i sprzątała w całym domu, a potem z Julia jechały do szkoły muzycznej , a ja miałam swoje pięć minut z ukochana Luną , czego nigdy nie miałam dosyć. Luty zaczął się dla nas źle , 09.02. mieliśmy jechać z Sebastianem do Piotra, i rano Marek , gdy szykował śniadanie dostał udar mózgu , uratowaliśmy Marka od powikłań i od inwalidztwa . Od tego momentu życie moje bardzo się zmieniło , na nie moje . Żyłam jak w transie, czynności wszystkie wykonywałam jak automat , bez życia i radości , przede mną widziałam tylko ciemność . Przez chorobę Marka i nową sytuację , moje wyjazdy do Piotra się skończyły , i tym samym moje widzenia z wnuczkami jakby się zmniejszyły . Przyjechali do nas w pierwszy dzień świąt wielkanocny , długo nie mogli zostać , bo zapomnieli zabrać dla Luny mleka w proszku , Julia się uparła i płaczem sobie wywalczyła i została, bo chciała się bawić ze swoimi kuzynkami , Sarą , Betti i Aylien , bo na prawdę pięknie się dziewczynki bawiły .
Na drugi dzień Piotr musiał po nią przyjechać, ale jeszcze nie było to łatwe ,nadal nie była chętna do powrotu. Wszyscy się spotkaliśmy na Marka Urodziny 26.03. , myślę ,ze w tym towarzystwie było to ostatni raz , nie wiedziałam ,że Miyuki wyjedzie na stałe do Japonii , co uczyniła w kwietniu , po naszym wyjeździe do Polski . Bardzo to oboje z Markiem przeżyliśmy , ze straciliśmy kontakt na żywo z naszymi wnuczkami i synową . Luna miała 8 miesięcy i na tym etapie skończyły się dla nas przeżycia i radości z dalszego rozwoju naszych wnuczek, i ze nie będzie tych relacji z nimi co były do tej pory , czyli na żywo . Od ich wyjazdu otrzymujemy wszystkie wiadomości o ich życiu , zdjęcia przez Internet , tą droga dowiadujemy się ,że nasze wnuczki maja się dobrze i są szczęśliwe w japońskiej rodzinie . Luna jest nadal urocza , żywa i zdolna dziewczynka , dostajemy płytki z jej występami z przedszkola , chodzi od 3 roku życia. W tym roku z okazji noworocznych świąt , miała występy z grupą , śpiewa i tańczy i mówi krótkie testy w zespole, podziwiamy jej zdolności . Rzecz jasna ,ze nie jest to takie samo, jak zobaczyć na żywo i cieszyć się ich sukcesami , dla nas jest najważniejsze że są zdrowe i maja szczęśliwe dzieciństwo , co im zapewniają rodzice , darzą ich ogromna miłością i troską . A Dziadek Marek i Babcia Basia są szczęśliwi ,że wnuczki przez Video kamerę ślą do nas całuski i swoje cudowne uśmiechy .
Luna
W roku 2007 wróciliśmy do Bremen 06.05. na przegląd naszego auta . Na dzień matki zostaliśmy zaproszeni do Piotra , tam spotkała mnie miła niespodzianka , prezent i wypieki synowej do kawy , cieszyłam się,ze o tym dniu matki pamiętali . Monika mnie zaprosiła do Fuldy na Urodziny Sary , bilety wysłała pocztą , podroż dobra i krótka i chętnie z nimi spędzałam czas . Do Bremen wracałam z Sarą i Dziadek oczekiwał nas na peronie , na drugi dzień byliśmy u Piotra i Sara z Julia miały miły czas do zabawy , a potem odwieźliśmy Sarę do ojca . Dnia 27.05. wróciliśmy do Polski , a pilnowanie mieszkania zostawiliśmy Piotrowi .Jak każdego roku lato spędzaliśmy w Rumi , Piotr i Miyuki radzili sobie dobrze, cieszyli się i pilnowali swego szczęścia , czas leciał i zbliżał się termin porodu Miyuki .
Dostałam SMS dnia 29.09. od Piotra o 9 rano,że synowej odchodzą wody płodowe i jadą rodzić dziecko do kliniki .Następny SMS po godzinie 13 dostarczył nam Piotr wiadomość ,ze urodziła się Luna i waży 2870 , a długa 48 cm. Rodziła się tak , jak Julia w wannie z wodą , i na świat przyszła kolejna oczekiwana wnuczka , zdrowa i śliczna dziewczynka . Nasz powrót do Bremen zaplanowaliśmy na 07.10. w niedzielę , zajechaliśmy szczęśliwie . Pojechaliśmy z Markiem z życzeniami i prezentami do dziewczynek, a przede wszystkim chcieliśmy przywitać naszą wnuczkę Lunę , co sprawiło nam ogromną radość . Mój pobyt u nich był parodniowy, pomagałam Miyuki, a poza tym przywoziłam Julie ze szkoły , rano zawoził ja Piotr przed pracą . Był to ciężki czas dla Piotra , bo często do pracy otrzymywał telefony od zony i się użalała . Prosił Marka o podjechanie autem w celu dokonania większych zakupów , ale Marek w tym czasie nie czuł się dobrze , dokuczał mu prawy bark , miał z tego powodu problemy w dzień i w nocy , chodził do ortopedy na blokadę , co mu nie przynosiło ulgę .Piotr prosił mnie o pomoc dnia 12.11. synowa gorączkowała , musiała leżeć , moja pomoc była konieczna . Dostałam listę zakupów , i co mam zrobić na obiad , wywiązywałam się z powierzonych mi obowiązków . Julia się cieszyła ,ze Babcia jej towarzyszy i byłam tym wzruszona . Myślę,że Miyuki cierpiała na depresję poporodową , bo jej zachowanie bardzo się zmieniło ,z pewnością czuła się osamotniona i tęskniła za swoją rodziną w Japonii . Piotr całymi dniami pracował , ciemne listopadowe dnie zrobiły swoje . Zawsze ,gdy potrzebowali moją pomoc , chętnie to czyniłam , kochałam nasze wnuczki i do nich tęskniłam . Mała Luna była przeurocza , podziwiałam jej mądre i duże oczy w jej drobnej twarzyczce . Od początku nawiązało się miedzy nami bliskie porozumienie , podawałam jej palec , jej drobne paluszki zaciskały się wokół mojego palca, wiedziałam, ze mnie poznaje , uśmiechała się do mnie .Przy kolejnych odwiedzinach , byłam pewna ,że próbuje ze mną rozmawiać, mówiły mi o tym jej ogromne oczy i przesłodkie minki , uśmiechała się i po swojemu gaworzyła . Miyuki bardzo się starała i swoje dziewczynki wychowywała z miłością i sumiennie , co było cenna zaleta matki , troszczyła się tez o dom i edukację Juli .Piotr i Miyuki są małżeństwem , które przetrwało razem dobre i złe chwile, i myślę ,że tak już zostanie . Piotr zawsze idzie na ustępstwa , wszystko robi dla swoich kochanych kobiet , ma dla kogo , jest ich teraz trzy . Luna ładnie rośnie , jest sprytna i ciekawa świata, szykuje się druga mądra dziewczynka . Cieszymy się z Markiem razem z nimi , są dobrymi rodzicami , życzymy im dużo radości i pociechy ze swoich dzieci .
sobota, 23 lutego 2013
Kariera
Wspomniałam w jednym z moich postów , że nasza synowa Miyuki bardzo chciała jeszcze zrobić karierę w Europie , jako solowa sopranistka , bo w Japonii te zaszczyty osiągnęła . Jest u niej silna japońska ambicja , poza tym jej matka Ikuko, od trzeciego roku życia Miyuki czuwała nad edukacją muzyczną swej córki . Wspierała ją finansowo , gdy wyjechała z Japonii do Bremen , gdzie szkoliła nadal swój głos u profesorów niemieckich . Ambicją Profesora Kauffmanna była chęć współpracy z japońską artystką , co zaowocowało koncertami w Niemczech , a potem w roku 1999 roku odbył się koncert Myiuki w Kioto , przy akompaniamencie fortepianowym profesora Kauffmanna . Synowa uparcie dążyła do celu , każdy cent z koncertów i swojej pracy [korepetycje śpiewu i nauka gry na fortepianie] , zbierała na wyjazd do Wiednia , gdzie szkoliła się prywatnie u sławnej profesor śpiewu , co jeszcze raz powtórzyła rok później . Podziwiałam jej pracowitość , bo jednocześnie wychowywała córkę Julię , zajmowała się dzieckiem bardzo sumiennie, uczyła ja od 2 roku życia literek japońskich . Były jeszcze sporadyczne wyjazdy koncertowe na południe Niemiec, miała tam dobre kontakty z artystami w swoim fachu i ciągle doskonaliła swój głos .Marek cieszył się działalnością synowej, ale jednocześnie męczył ich,ze mają popracować nad powiększeniem rodziny ,marzył mu się wnuk po linii męskiej , potomek z jego nazwiskiem . Oni nie byli jeszcze gotowi na ten krok , Miyuki nie chciała jeszcze ponownego macierzyństwa , chciała więcej osiągnąć w swojej karierze . Jej dodatkowe środki finansowe się wyczerpały i tym samym szkoleniowe wyjazdy się skończyły . Rok 2007 zaczęli z myślą powiększenia swojej Rodziny , co nastąpiło dosyć szybko , Piotr nie chciał zapeszyć , ale zdradził nam dnia 18.02. ,że Miyuki zrobiła usg i jest płód bardzo malutki , 7 tygodni . Życzyliśmy im szczęścia i zdrowego rozwoju dziecka w łonie matki . Jeździłam do nich na wezwanie , co już nastąpiło na początku marca , Julia gorączkowała a Miyuki źle się czuła , wiec moja pomoc była konieczna , po trzech dniach wyzdrowiały . Pod koniec marca synowa musiała leżeć i odpoczywać , chętnie do nich pojechałam , woziłam Julie do szkoły , na balet i na lekcje rysunków , po drodze robiłyśmy zakupy i obiad w domu dla wszystkich . Piotr pracował przez cały dzień wracał wieczorem , a ja bardzo lubiłam pomagać swoim dzieciom i spędzać czas z wnuczkami . Na szczęście ta niedyspozycja mojej synowej szybko minęła i sama zajmowała się wszystkim w domu i Julią , muszę zaznaczyć ,ze była w tym bardzo dzielna . Wyjechaliśmy do Rumi 01.04. w niedziele i szczęśliwie dotarliśmy na nasze stare śmiecie , co zawsze nas uszczęśliwia . Piotr nas regularnie informował o samopoczuciu Miyuki i cieszyło nas to, ze dziecko rośnie ,a 24.04. na trójwymiarowym USG wyszło ,ze urodzi się im następna dziewczynka , Julia czeka na siostrzyczkę , są z tego powodu szczęśliwi .
sobota, 12 stycznia 2013
Pory Roku
Piękne cztery pory roku ,
są to siostry sobie bliskie ,
każda w innym czasie ,
dotrzymują sobie kroku ,
występując w pełnej krasie .
Zima cala w bieli ,
iskrzy się i błyszczy
daje dużo radości ,
lecz wiele naniszczy .
Ludzie z zimna umierają , drogi śniegiem zasypane ,
ślizgawice , ze pojazdy stają .
Jedna Gwiazda Betlejemska ,
zimą rozwesela ,
o tych świętach z Mikołajem ,
zapomnieć się nie da .
Wiosna , najpiękniejsza siostra ,
świeża , kolorowa i pachnąca .
Świat stał się piękny dla ludzi ,
wszystko do życia się budzi ,
przyroda powstaje z letargu zimy ,
człowiek odzyskał zdrowie i siły .
Lato , ta siostra ma się czym chwalić ,
to czas ciepła, odpoczynku ,
wytężonej pracy w polu ,
nie można jej za to ganić .
Jest kapryśna w swej naturze ,
dając nam ulewy , tornada i burze .
Siostra jesień jest urocza ,
w pięknych barwach tęczy ,
ciągłe to strojenie ,
nigdy ją nie męczy .
Jest tez pracowita ,
wszystkie plony zbiera ,
zanim zima zawita ,
dokończy swego dzieła .
Subskrybuj:
Posty (Atom)