piątek, 29 listopada 2013

Moje miłości

           Czasu nie można cofać ,
           co chętnie bym zrobiła ,
           chcę jeszcze długo kochać
           dzieci , które powiłam .

            Jesteście cudownym darem ,
            co mi dało życie ,
            wciąż was kocham z nadmiarem ,
            uczuć tych nie chowam skrycie .

            Moja troska o was zbyt wielka była ,
            w całości pochłaniała czas , przez to ,
            nie zawsze dla was byłam miła ,
            dziś wiem , że mało było pieszczot .

            Czas niemowlęctwa szybko minął ,
            nagle byliście już dziećmi ,
            zawsze byliście moją dumą ,
            tych wspomnień nic nie zaćmi .

            Bycie z wami dawało sens życia ,
            nigdy nie było smutno ,
            wspólne marzenia i przeżycia ,
            przynosiły wspaniałe jutro .

            Gdy każde z was poszło swoją drogą ,
            była pustka i tęsknota za wami ,
            choć nie byłam matką srogą ,
            rozumiałam , że chcecie być sami .

            Potem przychodziły inne radości ,
            dzieci wasze się rodziły ,
            życie wypełniało się w nowe miłości ,
            serca nasze dla nich biły .

            Nowe pokolenie jest inne ,
            to oni tworzą ten świat ,
            w niczym nie czują się winne ,
            są jak cudowny kwiat .


 Wiersz ten dedykuję moim kochanym dzieciom i całej Rodzinie , Mama i Babcia Basia . 

piątek, 22 listopada 2013

Pora jesieni

           
                  Czar jesieni utracił swój blask ,
                  ciemność poszerza swój krąg ,
                  nie widać , gdy zjawi się brzask ,
                  czy kolejne zmiany zewsząd .

                  Szukamy ukojenia w tym , co zostało ,
                  szelest liści pod nogami ,
                  zieleni i słońca już mało ,
                  wiatr z deszczem nas nie omami .

                  Zmienił się widok za oknem ,
                  mgła swym płaszczem otula świat ,
                  nie widać nic gołym okiem ,
                  choć z dachu odfrunął ptak .

                  Czekam nadal na słońca jasność ,
                  wiem , że nadejdzie ten dzień ,
                  w jej promieniach chcę poczuć radość ,
                  smutne chwile usunąć w cień .


wiersz ten napisałam dla moich Przyjaciół , którzy są ze mną w życiowym marszu ...  pozdrawiam ...

wtorek, 5 listopada 2013

Moja jesień

                  Przyszła , powoli , tajemnicza ,
                  w pełnym blasku słońca promieni ,
                  nie może ukryć swego oblicza ,
                  sprawi , że świat i tak się odmieni .

                  pierwsza ziemia daje swe znaki ,
                  zapach delikatnie rozsiewa inny ,
                  swe odloty zaczynają ptaki ,
                  wiatr również dmie bardziej silny .

                  Przyroda wciąż oczy zachwyca ,
                  jest piękna , co koi nam duszę ,
                  świadomość , że znowu znika ,
                  nie smuci , bo jeszcze zawita .

                  Zmiany nie są gwałtowne ,
                  przychodzą niepostrzeżenie ,
                  wabią nas jej kolory zmienne ,
                  przeróżne , cudowne odcienie .
 
                  Tam , gdzie drzewa stoją ,
                  wędrujemy chętnie ,
                  wzrok nasz przyciągają ,
                  te ich barwy namiętne .

                  Tego piękna nie da się opisać ,
                  zbyt banalne wyjdą słowa ,
                  malarz może to malować ,
                  jemu się uda ta mowa .

                 Jesień , jesteś mi bardzo bliska ,
                 każdy dzień łączy mnie z tobą ,
                 obserwuję cię z mego siedziska ,
                 dostrzegam analogię z osobą moją .

                  Jesień życia , mowa potoczna ,
                  często do nas powraca ,
                  Ja jednak wiem , że to wyrocznia ,
                  że życie nam się skraca .

                  Młodość pełna zachwytu ,
                  piękna , marzeń i wzlotów ,
                  z utratą tego wszystkiego ,
                  nie odczuwam kłopotów .

                  Moja wierna przyjaciółka brzoza ,
                  co stoi pod moim oknem ,
                  jest dla mnie , jak poranna zorza ,
                  w rytm wiatru tańczy z polotem .

                  Nie zawiedzie mnie nigdy ,
                  jest zawsze obecna , piękna ,
                  w każdy dzień , czy słońce lub słota ,
                  ona stoi samotna ,
                  na koniec goła , bez złota .
                  

piątek, 5 lipca 2013

Synek

                             Leć moja myśl , leć
                             daleko do synka ,
                             tak bardzo chciałam Cię mieć ,
                             spełniła się moja zachcianka .

                             Dałeś mi dużo szczęścia ,
                             mogłam Cię kochać do woli ,
                             wzajemne przeróżne przejścia ,
                             nie utraciły miłości symboli .

                             Miłość matki jest jak opoka ,
                             od początku dziecka poczęcia ,
                             jedna , jedyna i głęboka ,
                             nikt jej w tym nie wyręcza .

                             Jesteś jedyny , zawsze nim byłeś ,
                             żywe sreberko i Twój śpiew ,
                             cudowny , gdy się pojawiłeś ,
                             wnosiłeś radość życia i śmiech . 

                             Tak szybko życie minęło ,
                             nie zdążyłam Ci podziękować ,
                             że zawsze byleś ze mną ,
                             i nie przestałeś mi szczęścia dawać .

                             Pamiętam Twoje języka nauki ,
                             miałeś cierpliwość dla mnie ,
                             gdy w mojej pamięci były luki ,
                             pomoc Twoja nie była daremnie .

                             Twoja miłość dla mnie jest nieodzowna ,
                             pamięć o mnie w Dniu matki ,
                             przysyłając mi kwiaty jest wymowna ,
                             gest ten przepędza me smutki .

                            Nie raz słyszę pytanie ,
                            dlaczego wyjechałam z kraju ?
                            powodem byłeś Ty Kochanie ,
                            ja też chciałam być w raju .

                            Życie z dala od Ciebie ,
                            nie mogło się dalej toczyć ,
                            gdy serce wypełnia cierpienie ,
                            wyjazdu nie można odroczyć .

                            Myślałam,że długo będziemy razem ,
                            i będę mogla Ci mówić słowa miłości ,
                            los pokierował inaczej czasem ,
                            więc teraz Ci powiem ,
                            kocham Cię synu ,
                            zawsze dawałeś mi wiele radości .

                            Leć moja miłość ,
                            przez oceany i morza ,
                            niech da Ci to radość ,
                            a duszę wypełni piękna zorza .


    Jedynemu kochanemu Synowi dedykuję ten wiersz z okazji Urodzin 25.07.
   Słowa te nie całkiem oddały , to co mam w sercu , wydają się blade , w porównaniu z tym , co czuje kochające serce matki .

Kochanemu Piotrusiowi od Mamy i Taty, najlepsze życzenia w dniu Urodzin .

sobota, 22 czerwca 2013

Lato

Lato , urzekająca pora roku , szczególnie , gdy dopisze aura w czasie naszego wypoczynku . Kocham lato od dziecka , myślę ,że do tego w dużej mierze przyczyniła się data mojego urodzenia - 10 lipiec. Lato do dzisiaj mocno kojarzy mi się z dzieciństwem , potem, gdy dorastałam, każdą chwilę starałam się wykorzystać na zabawę .Były spotkania z rówieśnikami , wycieczki rowerowe i piesze do jeziora Wyspowo , wyjazdy nad morze kolejką elektryczną , najczęściej do Kamiennego potoku , Gdyni . Warunki były korzystne z uwagi na to , że mieszkaliśmy zawsze w tej samej miejscowości , w moim mieście urodzenia w Rumi , gdzie jest mój dom rodzinny , w którym się wychowywałam i mam okazje przebywać jeszcze dziś .Ta pamięć do tych miejsc i osób działa fantastycznie, czuje się szczęśliwa w moich wspomnieniach . Do Wyspowa wybieraliśmy się całą grupą z naszej klasy , Hania Retur , koledzy Rysiek Radecki ,Józef Krupa , Jerzyk Piechocki, Marian Nastały i mój brat Mirosław , z dziewcząt często były Marysia z Ulą Bork , pamięć już zawodzi i nie pamiętam , czy Irena Karcz i Ania Żarnowska , bo Jadzia Bazychowska raczej nie .Były to cudowne nasze młode lata , pełne marzeń i wydarzeń , zwariowanego szaleństwa , jakie tylko młodzi ludzie potrafią z siebie dać . Częste wyjazdy do Trójmiasta , nasza grupa trzymała się razem , chodziliśmy do lokalu na dancingi , bo czuliśmy się już dorośli . Muzyka taneczna w wykonaniu orkiestry była porywająca , pamiętam jak szalałam na parkiecie rock and roll , który wtedy był bardzo modnym tańcem i szło nam to bardzo dobrze . Wspominam te nasze wypady taneczne , gdy usłyszę muzykę na saksofonie  czy trąbce w wykonaniu solowym, mawiałam wtedy , że na parkiecie dostaję skręt kiszek, tyle figur i wygibasów wykonywało moje ciało , pod wpływem tej dzikiej muzyki .Lubię wsłuchiwać się w lato , gdy powietrze jest czyste , słychać w oddali pomruk latających samolotów , jest to odgłos , który mnie koi i uspakaja , przebija się myśl ,ze jest to dowód pięknego lata i moich wspomnień . Lubiłam  wylegiwać się w naszym ogródku na trawie lub leżaku , czytałam, albo po prostu odpoczywałam , opalając się , co zawsze robiłam dla zdrowia .Ciało nagrzane na słońcu było napompowane ciepłem , mięśnie i koście poczuły ulgę , czuło się lekkość , a kąpiele w morzu lub w jeziorze dawały cudowne odprężenie . Niekiedy za tym wszystkim tęsknię, lecz nie ma w życiu powtórek , lato każdego roku jest inne , życie przemija , ale dobrze jest to pamiętać .

czwartek, 20 czerwca 2013

Czas

                          Chwila , godzina , dzień ,
                          tydzień , miesiąc i rok ,
                          czas przeszły usuwam w cień ,
                          to przyszłość daje swój urok .

                          Mam szeroki horyzont patrzenia ,
                          każdy dzień zaczynam dziękując ,
                          że spełniają się moje marzenia ,
                          tak skromnie można to ująć .

                          Niebo codziennie jest inne ,
                          daje mi radość spojrzenia ,
                          ptaki w swym locie są zwinne ,
                          fruwają , szukając jedzenia .

                          Moje myśli są dobre
                          i zgodne ze mną ,
                          nie czynię nic złego ,
                          duch mój jest blisko bliżniego ,
                          chcę zadowolić każdego .

                          Fascynuje mnie życie ,
                          cieszą mnie wszystkie zjawiska ,
                          moje w nim bycie ,
                          i obserwacja przyrody z bliska .

                          Warto stanąć na chwilę ,
                          słuchać co szepcze życie ,
                          patrzeć na piękno natury ,
                          i chować to w  sercu skrycie .

                          Czas zbyt szybko ucieka ,
                          rysuje nam każdy dzień inny ,
                          niech jest to dla nas uciecha ,
                          swój uśmiech darujmy innym .

    wiersz ten dedykuję moim najbliższym , mężowi , dzieciom i ich dzieciom , oraz tym, którzy mnie czytają .

sobota, 25 maja 2013

Mamo

                          Coś się stało ,
                           ale nie wiem co ,
                         czyżby serce me cierpiało ,
                          może to tęsknota ,
                         za miłością Twoją Mamo ?

                          Nosiłaś mnie w swoim łonie ,
                          małe serduszko tam biło ,
                          potem pieściły Twe dłonie ,
                          szczęśliwie nam się żyło .

                          Lubiłam , gdy byłaś szczęśliwa , młoda ,
                          kochałam Twój usmiech ,
                          drogie też były Twoje słowa ,
                          jasność Twych oczu i śpiew . 

                          Twoja miłość była mi wszystkim ,
                           co materialne obróciło się w niwecz ,
                          Ty pozostałaś kimś bardzo bliskim ,
                          i lubię spoglądać wstecz .

                          Był czas dla nas trudny ,
                          nie był usłany różami ,
                          potrafiłaś go zmienić  na złudny ,
                          i za to Cię bardzo kochamy .

                          Mogłoby wszystko być piękne do końca ,
                          jednak nie dane mi było ,
                          życie toczyło się dalej bez słońca ,
                          i już nie było tak miło .

                          Twe serce złamane ,
                          nie mogło już dawać ,
                          a szkoda , bo dzieci choć stare ,
                          nie chciały więcej udawać .

                          Na co czekałaś tak długo ,
                          pozwoliłaś ,że serce ustało ,
                         a potem już było za pożno ,
                         tak łatwo się zapomniało .

                         Mamo , tak smutno bez Ciebie ,
                         tyle czasu ubyło ,
                         wiem , że dobrze Ci w niebie ,
                         daj mi Twój uśmiech ,
                         aby mi wreszcie ulżyło .

Wiersz ten dedykuje moim kochanym dzieciom z myślą i wspomnieniami o Tej co odeszła , o mojej Mamie .
                      

czwartek, 9 maja 2013

Życzenia

                              Jesteś w mym sercu zawsze ,
                              byłeś malutki , gdy Cię ujrzałam ,
                              twe ciemne oczka były pierwsze ,
                              co w Tobie pokochałam .

                              Leżałeś bezbronny w wózeczku ,
                              ciekawy świata od zaraz ,
                              w rodzinnym ogródeczku  ,
                              gdzie potem bawiłeś się nieraz .

                              Los związał nas mocno ,
                              byłam i jestem szczęśliwa z Tobą ,
                              mogłam Ci często być pomocną ,
                              i to związało nas z sobą.

                              Podziwiam w Tobie zaradność ,
                              mądrość patrzenia na życie ,
                              wiem co daje Ci radość ,
                              i znam Twe marzenia ukryte .

                              Wierzę bardzo w Twe poczynania ,
                              znam Twoją siłę ducha ,
                              daje to Tobie chęć do działania ,
                               a dla mnie jest to otucha .

                              Tak bym chciała dać Ci wiele ,
                               daję Ci właśnie te słowa,
                              niech Cię prowadzą w dalekie knieje ,
                              abyś był silny zawsze od nowa .

                              Smutne chwile będą znośne ,
                              gdy szybko o nich zapomnisz ,
                              swe młode życie spędzaj radośnie ,
                              później inaczej o tym wspomnisz .

                              Lata przeminą , życie
                              stanie się inne ,
                              to co kiedyś było cierpieniem ,
                              w przyszłości wszystko zaginie .

                             Z każdym następnym rokiem ,
                              trudne chwile zbledną ,
                             z każdym następnym krokiem ,
                             te przykre wspomnienia zwiędną .

                             Patrz w przyszłość odważnie ,
                             to co robisz jest sluszne ,
                             lecz czyń to rozważnie ,
                             z mądrością i ufnie .

                             Dojdziesz do końca swych marzeń ,
                             choć droga nie zawsze jest prosta ,
                             mimo tych innych wydarzeń ,
                             szczęśliwie wszystkiemu sprostasz .

                             Te słowa pisane są z serca,
                             niech dają Ci moc zyciową ,
                             abyś mógł wytrwać do celu ,
                             i osiągnąć chwilę swą wymarzoną .

 Kochanemu wnukowi Szymonowi na 22 Urodziny w dniu 15.05. napisałam te życzenia , bo słowa pozostaną a kwiaty zwiędną , dedykuję Ci Szymon ten wiersz z ogromną miłością dla Ciebie , zawsze myśląca o Tobie Babcia , Dziadek tez dołącza się do tych życzeń urodzinowych .


 

 
                              
                                
         

czwartek, 2 maja 2013

Marzenia

           Pragnę , by dusza moja była młoda ,
           chcę mieć w niej radość ,
           cieszyć się życiem od nowa ,
           miłości nigdy nie było dość .

           Nie wiem , czy bardziej lubiłam
           ją brać czy dawać ,
           lecz wiem, że zawsze była we mnie ,
           dawała o sobie znać .

           Ogromną miłością był dom rodzinny ,
           przez długie szczęśliwe lata ,
           lecz potem w nim miłość wygasła ,
           i to jest największa strata .

           Smutek nie był mi towarzyszem ,
           szybko zmieniałam nastroje ,
           wesołość moim była życiem ,
           brałam to ze spokojem .

           Marzenia miałam piękne ,
           co nerwy mi koiły ,
           zdarzały się tez smętne ,
           jedne się spełniały , inne zagubiły .

          Najpiękniejsze co mam w życiu ,
          to są me wspomnienia,
          jest w nich wszystko  co już było ,
          cudne chwile i zdarzenia .

          Narodziny moich dzieci ,
          nasze życie razem ,
          słońce nie zawsze świeci ,
          nie wszystko uszło płazem .

          Szczęściem moim są  wnuczęta ,
          o nich myślę nieustannie ,
          staram się o nich pamiętać ,
          nic złego im się nie stanie.

          Miałam dużo szczęścia w życiu ,
          los obdarował mnie szczodrze ,
          miłość od przyjaciół ,
          wciąż miałam na swej drodze .

          Zawsze byli ze mną ,
          w złych i dobrych chwilach ,
          dając wierność swą dozgonną ,
          przez nich czułam się na siłach .



wiersz ten napisałam z myślą o mojej kochanej serdecznej przyjaciółce Hani , dziękuję Ci Haniu , że byłaś i jesteś zawsze ze mną, dla Ciebie ten wiersz dedykuję i za wszystko dziękuję , wierna Ci Basia .
         

niedziela, 14 kwietnia 2013

Wiosna

            Dziś przyszła wiosna ,
            inna niż zwykle ,
            chłodna , i mniej radosna ,
            niechciany śnieg wciąż sypie ,
            nie pozwalając nam błądzić w obłokach .

            Wszystko co wzniosłe i piękne ,
            zawisło w przestworzach ,
            nie może do nas zawitać ,
            głęboko schowane w morzach .

            Tym razem nie puszek ,
            lecz twarda skorupa ,
            pokrywa powierzchnię ziemi ,
            nie pozwalając jej się zielenić .

            Jednak natura ma silne przebicie ,
            jest już gotowa ,
            pod nią ukrywa się skrycie ,
            pierwsze promienie słońca
            sprawiły , że pędy
            wychodzą bez końca .

            Przebiśniegi , krokusy się pojawiły ,
            pozostałe żonkile i tulipany ,
            pokazują swoje zakusy ,
            czekając na słuszne peany .

           Przyroda nas rozwesela ,
           sprawia, że opuścił nas smutek ,
           nadzieja na zielone jutro ,
           taki nam dała skutek .

           Magia wiosny już działa ,
          wiatr z wdziękiem owiewa nam twarz ,
          o zimie już zapomniała ,
         bo nadszedł dla niej ten czas .


Wiersz ten napisałam dla moich kochanych dzieci , ma on dać wyraz o mojej tęsknocie i ogromnej miłości dla nich , kochająca was Mama .   




czwartek, 4 kwietnia 2013

Wiosenne dumanie

Wiosenne dumanie


Zima , jesteś szalona ,
           twój czas minął , odejdź .
           Widzę cię w szponach demona ,
           nie walczysz ,
           on trzyma nad tobą pejcz .
 
           Miłość daje siłę,
           zapomniałaś o niej ,
           czeka na swoja chwilę ,
           twoja siostra , wiosna .
 
           Jesteś samolubna ,
           opuściły cię siostrzane więzy ,
           nie dajesz jej szans ,
           ona i tak cię zwycięży .
 
           Nadejdzie dzień chwały ,
           wkroczy w pełnym swym blasku ,
           twe dąsy na nic się zdały ,
           niebawem będziesz w potrzasku .
 
           Piękno i świeżość zieleni ,
           kolory i radość ,
           wszystkim nam życie odmieni ,
           a  tobie zrobi tym na złość .
 
           Każda pora roku
           panuje w swym czasie ,
           ale zima sprawiła ,
           że jesteśmy w szoku .
 
           Jak sama widzisz ,
           czekamy na wiosnę ,
           a może się temu dziwisz
           myśląc odwrotnie .
 
           Każdy dzień jest stracony ,
           bez wiosny i słońca ,
           czas mierzy strudzony ,
           nie widać w nim końca .
 
           Wypada nam czekać ,
           nic nie zrobimy ,
           wiosna nie może zwlekać ,
           dość mamy zimy .
 
           Głodne ptactwo się błąka ,
           szukając jedzenia ,
           nie widać tez bąka ,
           i nic się nie zmienia .
 
           Drzewa bez liści ,
           stoją czarne , ponure ,
           nasze marzenie się ziści ,
           gdy nie będą już bure .
 
           Oczy szukają
           wciąż innych widoków ,
           niestety , tego nie mają ,
           brakuje wiosennych soków ,
           po prostu ich nie ma . 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wielkanoc

Cieszymy się bardzo świętami , miłe spotkania z Rodziną i znajomymi , czego nam bardzo brakowało . W niedzielę Palmową byliśmy u Marka i Małgosi M. wieczorem odebrał nas Szymon , cala gościna pełna radości , była tez Agnieszka z dziećmi i mężem . Pani domu w przygotowaniu obiadu w staraniach jest niedościgniona , kilka dań , przystawki i wszystko bardzo smaczne , jak zawsze , Małgosia wyszła z siebie ..Po naszej długiej nieobecności w Rumi , byliśmy bardzo stęsknieni za przyjaciółmi , rozmowy i dyskusje oraz miła atmosfera  usatysfakcjonowała nas całkowicie , i jak na dobry początek , było super . Najważniejsze ,ze zdrowie nam wszystkim dopisuje  i możemy się z naszego towarzystwa wzajemnie cieszyć.We wtorek 26.03.Marek zaprosił Rodzinę na urodzinowy obiad do Podkowy , był jeszcze z nami  Szymon i nasze towarzystwo zawoził i odwoził , a w domu jeszcze piliśmy kawę i częstowaliśmy się  prezentem Danki -tort urodzinowy , który był ogromny a przede wszystkim bardzo smaczny , do tego jeszcze likiery i inne napoje .Czas spędziliśmy wesoło , wieczorem towarzystwo powoli opuszczało nasze domostwo , pozostawiając miłe wspomnienia . Jesteśmy zawiedzeni obecna aurą , która nas wszystkich smuci , mamy dość zimy , a tu końca nie widać , miało być zielono , lecz biel ciągle dominuje , i to zimno , co się pcha we wszystkie zakamarki , i brak słońca .Święta spędzamy z Rodziną , wczoraj byliśmy od rana -śniadanie u Ewy , był tez Andrzej z Krysią , Maciej , i tak nam zleciało z porą kawy włącznie , i o 18 byliśmy już w domku , objedzeni do wszelkich granic . Dzisiaj w domu sami małe śniadanko, a potem do Danki na obiadek i kawusię , zbiegnie nam do wieczora , i po świętach , i dalej szuflowanie śniegu od rana , bo cały czas śnieg pada i jest mokro , w nocy minusowe temperatury . Taka wiosna nikomu się nie śniła , no bo jeszcze takiej nie było, przynajmniej , ja nie pamiętam . Życzę nam wszystkim   , pięknej prawdziwej wiosny , i tych ciepłych promieni słońca , abyśmy razem z naturą z martwych powstali i w cieple taplali . Wesołych  Świąt i do usłyszenia .

piątek, 1 marca 2013

Przedwiośnie

Świat znowu jest piękny , niebo zrobiło się niebieskie , słońce wysyła nam swoje życiodajne promienie , i wreszcie życie nabrało blasku , że możemy się tym cieszyć . Taka aura sprawia , ze nie jest ważne , co się już wydarzyło , i to , co ma się wydarzyć . Radość z powodu jasności przyćmiewa szare i smutne dnie zimowe , a w szczególności luty pozbawił nas światła , było szaro , ciemno , smutek na siłę pchał się we wszystkie zakamarki naszej duszy . A teraz precz ciemna zmoro , odejdź , i już nie wracaj , ponieważ nasza dusza nabrała blasku od tych pierwszych cudownych promyków słońca , które przyszły w pierwszy dzień marca .Od teraz , wszyscy i wszystko czuje nadejście wiosny , nie można być obojętnym , i tylko być , żyć obok tych zjawisk , które niebawem krok po kroku , będą się pojawiać . Będziemy razem z naturą , która nas otacza budzić się do życia , zrobimy to w pięknym stylu , a to piękno przyjdzie od środka , od naszej duszy , spragnionej ciepła i miłości ,  to sprawi , że my również staniemy się piękni , wcale o tym nie wiedząc . Taka jest siła natury , i dobrze jest to sobie wyjaśnić , i radośnie przygotować się do nadejścia wiosny . To nic ,ze będzie zimno , i znowu padało ,ze nasilą się wiatry , ale nadzieja , która nas trzyma w oczekiwaniu tego piękna budzącej się natury , w kolorach rożnej zółci i zieleni , nie da nam się smucić . Wiara , że to już blisko , doda nam siły i chęć przetrwania , nawet zimnego przedwiośnia . Ten dobry nastrój i ta słoneczna aura , niech trwa długo , bo od tego najwięcej zależy nasze zdrowie i radość . Uśmiech , niech nas nie opuszcza , ma upiększać , nie tylko nasze twarze , ale całą nasza istotę . Życzę wam wszystkim kochani , tego wewnętrznego spokoju i słońca na nadchodzący czas , do zobaczenia na wiosnę pa..pa..

środa, 27 lutego 2013

Jonas - Kaspar

Nie wiedziałam jeszcze ,że nie będę mogła pojechać do Moniki na jej rozwiązanie , Marka leczenie nie doszło do skutku w klinice, odesłali go do kardiologa ,co zrobiliśmy , jednak termin do zabiegu został przesunięty na koniec lutego . To wszystko skomplikowało się z  Marka krwią , przestał brać rozrzedzające leki przed zabiegiem , brał tylko aspirynę , ale widocznie te skoki zrobiły zbyt duże zmiany , a cały czas miał migotanie przedsionków , widocznie kardiolog nas dokładnie nie poinformował , ale tutaj tkwi przyczyna , ze 09.02. doznał udaru mózgu . Wszystkie nasze plany dostały w łeb , Monika nie mogła do nas przyjechać , dzwoniła codziennie , martwiła się o ojca , i o swoje rozwiązanie , co nastąpiło dnia 25.03.2008 r . Dzwoniła do nas ze szpitala , że urodziła szczęśliwie chłopczyka o godzinie 7 rano , ważył 3500 kg. , zdrowy i silny chłopczyk , ładny i z krzykiem oznajmił wszystkim o swym przybyciu na świat .

Akcja porodowa zaczęła się o 2 w nocy , do szpitala pojechali o 4 rano, i zaczęło się już parcie , położna nie zdążyła się dobrze przygotować , z trzecim parciem urodził się chłopczyk bez komplikacji . Do domu wrócili 28.03, zdrowi oboje , do pilnowania Aliny przyjechała teściowa , dawali sobie rade , bo musieli . Mały Jonas -Kaspar miał już sześć tygodni i ładnie dobierał na wadze , Monika nie przerywała karmienia piersią , napijał się i spał  nie był takim płaczkiem jak jego siostra Alina , Monika bardzo jest zakochana w synku . Wyjechaliśmy do Polski 04.04 . i od zaraz Marek miał terapie mowy u logopedów polskich , wpierw w Gdańsku a potem w Gdyni . Ten pobyt był dla nas bardzo męczący , dojazdy na terapię i do lekarzy , lecz powoli wszystko zaczęło wracać do normy .

Daniel przyjechał po nas i wyjazd do Niemiec był 12.10. w niedzielę . Naszego wnuka Jonasa zobaczyliśmy po raz pierwszy 30.11. w niedzielę , miał już 8 miesięcy , obserwował nas , ale był poważny , jak na mężczyznę przystało . Heniek P. odwiózł nasze auto dla Moniki , ten dzień mieliśmy z tego powodu dla naszych najbliższych . Monika pięknie się trzyma , lecz widać było jej  zmęczenie , wnuczka Alina lgnęła do nas i się przymilała , Marek był bardzo wzruszony i cieszył się tym pobytem z wnukami . Mały Jonas się nam przyglądał , brakowało mu odwagi , do nas się przytulić , dostali od nas prezenty na Mikołaja , Sara urosła i pięknie wyglądała i bardzo przytulała się przy każdej okazji do Dziadka . Wieczorem nasza gościna dobiegła końca i wszyscy odprowadzali nas na dworzec , trasa nasza była obok bud jarmarcznych , gdzie Dziadek kupował dzieciom jedzenie i powrót nasz był bardzo głośny i radosny . Na wiosnę w 2009 roku wyjechaliśmy na nasze lato do Rumi, gdzie zawsze jest nam dobrze i swojsko . Tutaj starsze wnuki  odwiedzają nas już sami, a maluchy zostają z Rodzicami .

Monikę mogliśmy odwiedzić po powrocie z Polski pod koniec września , była piękna pogoda , Marek chodził na grzyby i sporo nasuszył . Urodziny Aliny były udane , a mały Jonas adorował nam przez cały pobyt . Rano pierwszy pukał do nas i się meldował , próbował z nami rozmawiać i tez pozwalał się przytulic i dać sobie całuska .

Miał 19 miesięcy , nie sprawiał kłopotów , umiał się ładnie bawić , miał apetyt i dobrze się rozwijał . Jednak we wszystkim przyćmiewała go siostra Alina , która zawsze wszędzie była nad aktywna , Jonas wpatrzony w siostrę , nie odstępował jej na krok , starał się we wszystkim ją naśladować, co nie zawsze wychodziło jemu na korzyść .

Jonas jest silny, wysportowany, szybko jeździ na rowerze , wspina się po drzewach , ma teraz więcej sprytu i odwagi od swojej siostry Aliny , która uznaje swą wyższość nad bratem , On jednak się nie poddaje i swoje racje chce wywalczyć , nawet na pięści . Kochany Jonas jest ładnym chłopczykiem o ciemnych oczach i jest ostatnim naszym wnukiem w tym roku 25.03. kończy 5 lat. Nam Dziadkom nic innego teraz nie pozostaje , jak czekać na urodzenie się prawnuków i prawnuczek , kto to wie? może się doczekamy wszystko życie pokaże , więc czekajmy ....

Pobyt u Moniki



Na początku sierpnia w 2007 roku otrzymaliśmy od Moniki radosna nowinę ,że będzie miała następnego dzidziusia , i jednocześnie podała nam termin porodu na 25.03. 2008 rok . Martwiłam się o nią , bo wiem,że nie będzie jej łatwo , Alina skończy roczek 08.10. 2007r.Nasz pobyt w Rumi się przedłużył z powodu leczenia logopedycznego Marka i nasz powrót do Bremen wypadł na 07.10.Żałowałam ,ze nie mogłam być na Urodzinach wnuczki Aliny , cieszyło mnie natomiast miłe wspomnienie , gdy odwiedziłam ich w maju [urodziny Sary 19.o5.] , to Alina miała skończone 7 miesięcy .


Dla naszej całej Rodziny był to trudny rok , wszyscy mieli problemy , Szymon się usamodzielniał , nasza pomoc w tym była duża . Troszczyliśmy się o wszystkie wnuki i wnuczki , bo zawsze sprawiało nam to największą radość . Sebastian nie chciał się uczyć i zawsze szukał powody usprawiedliwiające jego lenistwo .Pomimo tych życiowych problemów u chłopców w tym wieku , życie nasze leciało w dobrym nastroju .Monika czuła się dobrze , Alina angażowała ją nieustannie , z jej to powodu miała mało odpoczynku , a dla siebie nie miała go wcale , nawet w czasie snu . Sara spędzała ferie jesienne u Ojca , zabraliśmy ją i Sebastiana w odwiedziny do Piotra , dzieci były radosne w swoim towarzystwie , Julia i Sara były nierozłączne . Mój wyjazd do Moniki był zaplanowany na 06.12 .2007r. o godz 11 z Bremen , Monika wysłała mi bilety z miejscówkami [powrotny z Sarą ] i nie było problemu. Przed wyjazdem miałam dużo spraw na głowie , Marka leczenie u ortopedy się skończyło , czekał teraz na zabieg w klinice ortopedycznej , mieli wpierw wyznaczyć mu termin na rozmowę wstępną . Julia miała Urodziny następnego dnia [ 07.12.2000r.] , więc jeszcze upiekłam jej babkę  oblaną czekoladą i prezenty dla wnuczek , to było polecenie dla Marka .


Do Fuldy zajechałam planowo, Frido oczekiwał mnie na peronie a w ich domu spotkało mnie radosne powitanie moich najbliższych . Monika się pięknie prezentowała ze swoim brzuszkiem i wszyscy cieszyli się bardzo na mój pobyt u nich , oczywiście Monika najwięcej . Fulda pięknie wystrojona , dekoracje w witrynach sklepowych i w domach prywatnych i ulice , dawały wspaniały nastrój świąteczny . Monika udekorowała mieszkanie , jak zawsze ze smakiem , co dawało uczucie ciepła i chciało się w nim przebywać . Smutno mi było ,że zostawiłam Marka , bo 10.12. miał wizytę w klinice i nie wiedziałam, na kiedy wyznaczą mu zabieg. Dwa tygodnie pobytu przeleciało bardzo szybko , pomagałam Monice w czym mogłam , chciałam,żeby wypoczęła , bo była zaziębiona , kaszel męczył ją też w nocy . Wychodziłam rano z Sarą do szkoły i na balet , oszczędzałam wszystkich wyjść  dla Moniki , bo chciałam,żeby wyzdrowiała . Następny tydzień był lepszy, wychodziła z nami na zakupy i inne sprawunki . Sara czuła się wspaniale , cieszyła się ,że jedzie z Babcią do Bremen do ojca . 


Adwent jest tą tradycją u Niemców ,że chodzą na jarmarki , są piękne i kolorowe , pełne ludzi , gwaru i przeróżnych zapachów , piją grzane wino i spotykają się z przyjaciółmi . Frido bardzo lubił tam chodzić i czuł się w swoim żywiole , niekiedy zabrał ze sobą dzieci , a Monika wolała odpoczywać od dzieci , chętnie odpoczywała w domu . Nagle Monika straciła humor , od moich uwag , od których nie potrafiłam się wstrzymać , dotyczyły one wychodzenia Frido z przyjaciółmi na te adwentowe jarmarki .



Dopiero , jak dostałam od mojej córki za to " po nosie " , zrozumiałam ,że nic mi do tego , i źle się stało ,ze jej to mówiłam . Po czasie zrozumiałam jej intencje , a ,ze Frido zawsze jest miły , serdeczny i towarzyski w następnych moich pobytach u nich , nic przykrego nie zostało w mojej pamięci . Dnia 21.12. wracałam z Sara do Bremen , a tam Marek poczynił już wszystkie zakupy , od razu musiałam zakasać rękawy i brać się do roboty . Wigilię spędziliśmy z chłopcami , Szymonem i Sebastianem , Piotr zapraszał nas do siebie ,ale byliśmy już umówieni z wnukami, więc Piotr przyjechał do nas z Rodzina w pierwszy dzień świąt .

niedziela, 24 lutego 2013

Dalsze życie


Piotr z Rodziną przyjechał na Boże Narodzenie w pierwszy dzień świąt na śniadanie , Luna miała już prawie trzy miesiące , kochana , spokojna i uśmiechnięta . W Nowy Rok  również  cieszyliśmy się z  gościny Piotra z rodziną,  były u nas wnuczki , Sara , Betti i wnuczek Sebastian , dzieci się bawiły cudownie , Julia z nimi miała wspaniałą zabawę , a nas rozpierała radość, że możemy ich wszystkich ugościć . Miyuki miała koncert w styczniu 2008 roku w Bremen , i gdy miała próby , byłam z dziewczynkami częściej . Zaniepokoiłam się bladością Luny , była stanowczo za chuda na swój wiek , i zdawało mi się ,że była za mało silna . Przy kolejnym pilnowaniu dzieci zwróciłam uwagę , ze synowa za mało miała pokarmu w butelce, gdy ściągnęła go dla Luny i się zmartwiłam,że nie wytrzyma z głodu i nie będę mogla jej uspokoić . Nic takiego się nie stało, przeciwnie przesypiała godziny karmienia i się nie budziła , ta obserwacja naprowadziła mnie do wniosku ,ze Luna jest niedożywiona, i natychmiast trzeba zadziałać . Nie mogłam im tego wystrzelić jak z procy , musiałam łagodnie wprowadzić ich w stan rzeczy , i nadmieniłam,że musi przyjść położna , i zając się  dzieckiem i sprawdzić , czy jej karmienie jest prawidłowe . Po wizycie położnej natychmiast poszli do lekarza , okazało się,że Luna  jest za chuda, i nie wypija swoich porcji mleka w tej ilości stosownej do jej wieku , a poza tym gdy lekarz położył ją na brzuszku , nie był zadowolony z tego ,że  słabo podnosiła główkę . Piotr i Miyuki byli zmartwieni , uspokoiłam ich ,wiedziałam,że Luna jest zdrowa i dobrze rozwinięta, i szybko nadrobi ten niedobór ciałka , uzasadniałam tym,że wcześniaki szybko podwajają wagę , i prędzej nadrabiają ten brak, jak dzieci urodzone w czasie , a poza tym Miyuki jest wyjątkowo dokładna i w szybkim czasie Luna to nadrobi. Moje przypuszczenia wszystkie się sprawdziły , Miyuki bardzo dokładnie prowadziła tabele karmienia Luny wpisywała ilość wypijanego mleka i sumowała dobowa ilość i powoli wszystko zaczęło się w wyglądzie Luny zmieniać . Następnym razem  20.01. Luna zupełnie zmieniła swój wygląd, jej drobna twarzyczka zaczęła się wypełniać , i ciałka tez przybywało, a przy przewijaniu widziałam,ze jest już silniejsza. Byliśmy szczęśliwi ,że dobrze przyjęła mleko w proszku , bo nie było tyle pokarmu matki i stąd zaistniała taka sytuacja . Na czas koncertu znowu byłam u dzieci i się ucieszyłam,że Luna zmienia się w oczach , wszystkie porcje wypijała i na godziny w/g tabeli się domagała, ilość dobowa była zgodna , co do jej wieku i wiedziałam,ze problem przestał istnieć.

Chętnie się nią  zajmowałam, bo była inna od Juli, zawsze uśmiechnięta i nigdy nie płakała, na mój widok machała raczkami i nóżkami , a przy przewijaniu była silna , wyginała się w łuk i te obserwacje mnie bardzo cieszyły. Julia w jej wieku była bardzo płaczliwa, i trudno było ją uspokoić, dziadek jej włączał muzykę i nieraz się udało ,że przy niej zasnęła. Dnia 30.01. pojechałam do Piotra , był chory i prosił o tabletki , zawsze te prośby chętnie spełniałam, bo tęskniłam za dziewczynkami a więcej za Luną , bo była przesłodka, dużo z nią rozmawiałam, i wiem,ze się cieszyła, bo jej minki i oczy nie oszukały mnie . Miyuki dostała chęć i sprzątała w całym domu, a potem z Julia jechały do szkoły muzycznej , a ja miałam swoje pięć minut z ukochana Luną , czego nigdy nie miałam dosyć. Luty zaczął się dla nas źle , 09.02. mieliśmy jechać z Sebastianem do Piotra, i rano Marek , gdy szykował śniadanie dostał udar mózgu , uratowaliśmy Marka od powikłań i od inwalidztwa . Od tego momentu życie moje bardzo się zmieniło , na nie moje . Żyłam jak w transie, czynności wszystkie wykonywałam jak automat , bez życia i radości , przede mną widziałam tylko ciemność . Przez chorobę Marka i nową sytuację , moje wyjazdy do Piotra się skończyły , i tym samym moje widzenia z wnuczkami jakby się zmniejszyły . Przyjechali do nas w pierwszy dzień świąt wielkanocny , długo nie mogli zostać , bo zapomnieli zabrać dla Luny mleka w proszku , Julia się uparła i płaczem sobie wywalczyła i została, bo chciała się bawić ze swoimi kuzynkami , Sarą , Betti i Aylien , bo na prawdę pięknie się dziewczynki bawiły .


Na drugi dzień Piotr musiał po nią przyjechać, ale jeszcze nie było to łatwe ,nadal nie była chętna do powrotu. Wszyscy się spotkaliśmy na Marka Urodziny 26.03. , myślę ,ze w tym towarzystwie było to ostatni raz , nie wiedziałam ,że Miyuki wyjedzie na stałe do Japonii , co uczyniła w kwietniu , po naszym wyjeździe do Polski . Bardzo to oboje z Markiem przeżyliśmy , ze straciliśmy kontakt na żywo z naszymi wnuczkami i synową . Luna miała 8 miesięcy i na tym etapie skończyły się dla nas przeżycia i radości z dalszego rozwoju naszych wnuczek, i ze  nie będzie tych relacji z nimi co były do tej pory , czyli na żywo . Od ich wyjazdu otrzymujemy wszystkie wiadomości o ich życiu , zdjęcia przez Internet , tą droga dowiadujemy się ,że nasze wnuczki maja się dobrze i są szczęśliwe w japońskiej rodzinie . Luna jest nadal urocza , żywa i zdolna dziewczynka , dostajemy płytki z jej występami z przedszkola , chodzi od 3 roku życia. W tym roku z okazji noworocznych świąt , miała występy z grupą , śpiewa i tańczy i mówi krótkie testy w zespole, podziwiamy jej zdolności . Rzecz jasna ,ze nie jest to takie samo, jak zobaczyć na żywo i cieszyć się ich sukcesami , dla nas jest najważniejsze że są zdrowe i maja szczęśliwe dzieciństwo , co im zapewniają rodzice , darzą ich ogromna miłością i troską . A Dziadek Marek i Babcia Basia są szczęśliwi ,że wnuczki przez Video kamerę ślą do nas całuski i swoje cudowne uśmiechy .


Luna



 W roku 2007 wróciliśmy do Bremen 06.05. na przegląd naszego auta . Na dzień matki zostaliśmy zaproszeni do Piotra , tam spotkała mnie miła niespodzianka , prezent i wypieki synowej do kawy , cieszyłam się,ze o tym dniu matki pamiętali . Monika mnie zaprosiła do Fuldy na Urodziny Sary , bilety wysłała pocztą , podroż dobra i krótka i chętnie z nimi spędzałam czas . Do Bremen wracałam z Sarą i Dziadek oczekiwał nas na peronie , na drugi dzień byliśmy u Piotra i Sara z Julia miały miły czas do zabawy , a potem odwieźliśmy Sarę do ojca . Dnia 27.05. wróciliśmy do Polski , a pilnowanie mieszkania zostawiliśmy Piotrowi .Jak każdego roku lato spędzaliśmy w Rumi , Piotr i Miyuki radzili sobie dobrze, cieszyli się i pilnowali swego szczęścia , czas leciał i zbliżał się termin porodu Miyuki .


Dostałam SMS  dnia 29.09. od Piotra o 9 rano,że synowej odchodzą wody płodowe i jadą rodzić dziecko do kliniki .Następny SMS  po godzinie 13 dostarczył nam Piotr wiadomość ,ze urodziła się Luna i waży 2870 , a długa 48 cm. Rodziła się tak , jak  Julia w wannie z wodą , i na świat przyszła kolejna oczekiwana wnuczka , zdrowa i śliczna dziewczynka . Nasz powrót do Bremen zaplanowaliśmy na 07.10. w niedzielę , zajechaliśmy szczęśliwie . Pojechaliśmy z Markiem z życzeniami i prezentami do dziewczynek, a przede wszystkim chcieliśmy przywitać naszą wnuczkę Lunę , co sprawiło nam ogromną radość . Mój pobyt u nich był parodniowy, pomagałam Miyuki, a poza tym przywoziłam Julie ze szkoły , rano zawoził ja Piotr przed pracą . Był to ciężki czas dla Piotra , bo często do pracy otrzymywał telefony od zony i się użalała . Prosił Marka o podjechanie autem w celu dokonania większych zakupów , ale Marek w tym czasie nie czuł się dobrze , dokuczał mu prawy bark , miał z tego powodu problemy w dzień i w nocy , chodził do ortopedy na blokadę , co mu nie przynosiło ulgę .Piotr prosił mnie o pomoc dnia 12.11. synowa gorączkowała , musiała leżeć , moja pomoc była konieczna . Dostałam listę zakupów , i co mam zrobić na obiad , wywiązywałam się z powierzonych mi obowiązków . Julia się cieszyła ,ze Babcia jej towarzyszy i byłam tym wzruszona . Myślę,że Miyuki cierpiała na depresję poporodową , bo jej zachowanie bardzo się zmieniło ,z pewnością czuła się osamotniona i tęskniła za swoją rodziną w Japonii . Piotr całymi dniami pracował , ciemne listopadowe dnie zrobiły swoje . Zawsze ,gdy potrzebowali moją pomoc , chętnie to czyniłam , kochałam nasze wnuczki i do nich tęskniłam . Mała Luna była przeurocza , podziwiałam jej mądre i duże oczy w jej drobnej twarzyczce . Od początku nawiązało się miedzy nami bliskie porozumienie , podawałam jej palec , jej drobne paluszki zaciskały się wokół mojego palca, wiedziałam, ze mnie poznaje , uśmiechała się do mnie .Przy kolejnych odwiedzinach , byłam pewna ,że próbuje ze mną rozmawiać, mówiły mi o tym jej ogromne oczy i przesłodkie minki , uśmiechała się i po swojemu gaworzyła . Miyuki bardzo się starała i swoje dziewczynki wychowywała z miłością i sumiennie , co było cenna zaleta matki , troszczyła się tez o dom i edukację Juli .Piotr i Miyuki są małżeństwem , które przetrwało razem dobre i złe chwile,  i myślę ,że tak już zostanie . Piotr zawsze idzie na ustępstwa , wszystko robi dla swoich kochanych kobiet , ma dla kogo , jest ich teraz trzy . Luna ładnie rośnie , jest sprytna i ciekawa świata, szykuje się druga mądra dziewczynka . Cieszymy się z Markiem razem z nimi , są dobrymi rodzicami , życzymy im dużo radości i pociechy ze swoich dzieci .

sobota, 23 lutego 2013

Kariera

Wspomniałam w jednym z moich postów , że nasza synowa Miyuki bardzo chciała jeszcze zrobić karierę w Europie , jako solowa sopranistka , bo w Japonii te zaszczyty osiągnęła . Jest u niej silna japońska ambicja , poza tym jej matka Ikuko, od trzeciego roku życia Miyuki czuwała nad edukacją muzyczną swej córki . Wspierała ją finansowo , gdy wyjechała z Japonii do Bremen , gdzie szkoliła nadal swój głos u profesorów niemieckich . Ambicją Profesora Kauffmanna była chęć współpracy z japońską artystką , co zaowocowało koncertami w Niemczech , a potem w roku 1999 roku odbył się koncert Myiuki w Kioto , przy akompaniamencie fortepianowym profesora Kauffmanna . Synowa uparcie dążyła do celu , każdy cent z koncertów i swojej pracy [korepetycje śpiewu i nauka gry na fortepianie] , zbierała na wyjazd do Wiednia , gdzie szkoliła się prywatnie u sławnej profesor śpiewu , co jeszcze raz powtórzyła rok później . Podziwiałam jej pracowitość , bo jednocześnie wychowywała córkę Julię , zajmowała się dzieckiem bardzo sumiennie, uczyła ja od 2 roku życia literek japońskich . Były jeszcze sporadyczne wyjazdy koncertowe na południe Niemiec, miała tam dobre kontakty z artystami w swoim fachu i ciągle doskonaliła swój głos .Marek cieszył się działalnością synowej, ale jednocześnie męczył ich,ze mają popracować nad powiększeniem rodziny ,marzył mu się wnuk po linii męskiej , potomek z jego nazwiskiem . Oni nie byli jeszcze gotowi na ten krok , Miyuki nie chciała jeszcze ponownego macierzyństwa , chciała więcej osiągnąć w swojej karierze . Jej dodatkowe środki finansowe się wyczerpały i tym samym szkoleniowe wyjazdy się skończyły . Rok 2007 zaczęli z myślą powiększenia swojej Rodziny , co nastąpiło dosyć szybko , Piotr nie chciał zapeszyć , ale zdradził nam dnia 18.02. ,że Miyuki zrobiła usg i jest płód bardzo malutki , 7 tygodni . Życzyliśmy im szczęścia i zdrowego rozwoju dziecka w łonie matki . Jeździłam do nich na wezwanie , co już nastąpiło na początku marca , Julia gorączkowała a Miyuki źle się czuła , wiec moja pomoc była konieczna , po trzech dniach wyzdrowiały . Pod koniec marca synowa musiała leżeć i odpoczywać , chętnie do nich pojechałam , woziłam Julie do szkoły , na balet i na lekcje rysunków , po drodze robiłyśmy zakupy i obiad w domu dla wszystkich . Piotr pracował przez cały dzień wracał wieczorem , a ja bardzo lubiłam pomagać swoim dzieciom i spędzać czas z wnuczkami . Na szczęście ta niedyspozycja mojej synowej szybko minęła i sama zajmowała się wszystkim w domu i Julią , muszę zaznaczyć ,ze była w tym bardzo dzielna . Wyjechaliśmy do Rumi 01.04. w niedziele i szczęśliwie dotarliśmy na nasze stare śmiecie , co zawsze nas uszczęśliwia . Piotr nas regularnie informował o samopoczuciu Miyuki i cieszyło nas to, ze dziecko rośnie ,a  24.04. na trójwymiarowym USG wyszło ,ze urodzi się im następna dziewczynka , Julia czeka na siostrzyczkę , są z tego powodu szczęśliwi .

sobota, 12 stycznia 2013


                   Pory Roku


                      Piękne cztery pory roku ,
                      są to siostry sobie bliskie ,
                      każda w innym czasie ,
                      dotrzymują sobie kroku ,
                      występując w pełnej krasie .



                      Zima cala w bieli ,
                      iskrzy się i błyszczy
                      daje dużo radości ,
                      lecz wiele naniszczy .
                      Ludzie z zimna umierają , drogi śniegiem zasypane ,
                      ślizgawice , ze pojazdy stają .
                      Jedna Gwiazda Betlejemska ,
                      zimą rozwesela ,
                      o tych świętach z Mikołajem ,
                      zapomnieć się nie da .




                      Wiosna , najpiękniejsza siostra ,
                      świeża , kolorowa i pachnąca .
                      Świat stał się piękny dla ludzi ,
                      wszystko do życia się budzi ,
                      przyroda powstaje z letargu zimy ,
                      człowiek odzyskał zdrowie i siły .



                      Lato , ta siostra ma się czym chwalić ,
                      to czas ciepła, odpoczynku ,
                      wytężonej pracy w polu ,
                      nie można jej za to ganić .
                      Jest kapryśna w swej naturze ,
                      dając nam ulewy , tornada i burze .


                      Siostra jesień jest urocza ,
                      w pięknych barwach tęczy ,
                      ciągłe to strojenie ,
                       nigdy ją nie męczy .
                      Jest tez pracowita ,
                      wszystkie plony zbiera ,
                      zanim zima zawita ,
                      dokończy swego dzieła .