środa, 23 czerwca 2010

Odszedł Przyjaciel


Weszło w tradycję, że spotykamy się na moich urodzinach w naszym gronie od dziesięciu lat. Bardzo cieszą mnie te spotkania, szczególnie odczuwam więzy rodzinne i serdeczność Przyjaciół, co sprawia, że moje życie jest spokojne i normalne. Pierwszy odszedł Bazyli Przybylski, brakowało mi jego słów i toastów na kolejnych spotkaniach Urodzinowych. Życzenia jego były mi bardzo miłe, że "jestem jak Gwiazda, która jasno świeci i mruga". Drugi odszedł Bolesław Klej, Marka Szwagier, nie zawsze bywał na moich urodzinach. W tym roku, po tych wszystkich smutnych wydarzeniach w Polsce, doszedł jeszcze jeden ogromny smutek--14 maja odszedł Zygfryd Pranga, mąż kuzynki Katarzyny. Udało nam się jeszcze spotkać z nim kilka razy, a ostatni raz miało to miejsce na Kasi Urodzinach 30.04. Był już smutny, bo jego serduszko zaczęło się buntować i miał kłopoty z oddychaniem. Spędziliśmy miły wspólny czas w gronie Rodziny Zygfryda, nikt z nas wtedy nie wiedział, że nadchodzi już jego czas. Był mi bliskim przyjacielem, zawsze życzliwy i uczynny, a jego dowcipne kawały, mocno mnie rozśmieszały. A ostatni z usłyszanych jego kawałów, szczególnie mi utkwił w pamięci, pytał mnie czy wiem, co to za nowa choroba - S.K.S. , [bo teraz często choroby pisze się skrótami ], oczywiście, że nie odgadłam. A Zyguś mnie uświadamia - "starość kurde starość ", takiego mam w pamięci, życzliwy i skory do żartów. Ostatnie nasze spotkania były mniej wesołe, nasz Zygfryd był smutny z wiadomych powodów. Zygfryd odszedł godnie, jego najbliżsi zadbali o wszystko, co mogło być najlepsze, a przede wszystkim nie był sam, dzieci i wnuki, żona Katarzyna, do końca byli z nim. Cieszyliśmy się z Markiem, że mogliśmy się pożegnać z Zygfrydem. Uroczystości pogrzebowe na życzenie Rodziny organizował Z.U.P. " Ostatnia Posługa ". Firma ta wywiązała się profesjonalnie w czynnościach pogrzebowych. Muszę przede wszystkim zaznaczyć, że Zygfryd był zasłużonym parafianinem, N.M.P.W.W. w Rumi , z powodu nieustannych usług - jako elektryk. Od najmłodszych lat służył swoimi umiejętnościami kościołowi, nie tylko w naszej parafii, można powiedzieć, że w innych Diecezjach, też wykonywał swoje usługi fachowe, robił to przez całe swoje życie, dopóki pozwalało mu zdrowie. W związku z tym w Kościele bardzo uroczyste były posługi pogrzebowe. Msza celebrowana w obecności 7 księży, mówiła sama za siebie, kazanie wzruszające, można było usłyszeć wszystko o Zygfrydzie, był dobrym Ojcem, mężem i człowiekiem. Pogrzeb miał piękny i dostojny, na cmentarzu żegnał Go Ks. Antoni przyjaciel Rodziny, rozmawiał z Nim, wspominał, co szczególnie zapamiętał. Byliśmy wszyscy pod wrażeniem tej rozmowy, bo tak się odczuwało, że On tam leży i słyszy, i my obecni żałobnicy bardzo serdecznie to odbieraliśmy. I przez to - "Pożegnanie-Rozmowę ", nie czuliśmy tej rozpaczy, co zwykle towarzyszy nad mogiłą. Odeszliśmy smutni, ale pogodzeni z faktem, że pożegnaliśmy naszego Przyjaciela na zawsze, i  że znajduje się  on w dobrych rękach u Pana Boga. Cześć Jego Pamięci!

czwartek, 3 czerwca 2010

Aura

Wszystkie ważne wydarzenia , które były w kwietniu , spowodowała pogoda , katastrofa samolotu Prezydenckiego w Smoleńsku , jak również tragiczne w skutkach powodzie , wysoka fala wody pozostawiała za sobą ogromne zniszczenia , a nieraz zabierała ze sobą , ludzi , zwierzęta i ich domostwa . Miesiąc kwiecień był bardzo smutny , ogromne przeżycie dla wszystkich ludzi w Polsce , nie można było spokojnie przejść obok smutku , który był tak namacalny , zginęli wspaniali obywatele naszego kraju , i ta świadomość w jakich okrutnych okolicznościach Oni wszyscy odeszli , jeszcze bardziej pogłębiało to przeżycie . Przez trzy tygodnie odbywały się wszystkie uroczystości pogrzebowe , nie można było nie przeżywać , oglądała cała Polska , w telewizji pokazywali wszystko , co odbywało się bardzo uroczyście , z wielkimi honorami , dla ważnych osób państwowych , jak również dla pozostałych zaginionych w katastrofie. Długo nie mogliśmy zmienić tego żałobnego nastroju , bo ciągle odbywały się pogrzeby tych , co odeszli . Aura cały czas była nieciekawa, bardzo pragnęliśmy słońca i ciepła , lecz nawet z tej strony byliśmy niepocieszeni , ubrani na ciepło i w mieszkaniu dalej ogrzewaliśmy , bo sie nie dało mieszkać. Niestety , nie przyszło pocieszenie z żadnej strony, przeciwnie , wyszło jeszcze gorzej, w maju zaczęły się powodzie , które trwają do teraz , ogromne zniszczenia i nieszczęścia ludzi , tragedie codzienne związane z powodziami , płacz, rozpacz i beznadzieja. Wiadomo , że te wszystkie przeżycia wciągają i nas w nastroje smutku, po prostu , nie dzieje się nic wesołego , nawet pogoda nawaliła , za dużo deszczu i zimna . Ten weekend na szczęście ma być udany , no nie chcę przechwalać ,ale dzisiaj pogoda niespodziewanie dopisała, a zapowiedzieli deszcze , ale to dopiero czwartek , u nas Boże Ciało , wiadomo to zamówiona pogoda przez wiernych wymodlona. Trzeba tylko mieć nadzieję , że ten miesiąc czerwiec zleci nam bardziej z lepszą pogodą na dworze, i z weselszą pogodą ducha , czego nam wszystkim życzę , do miłego następnego ...