niedziela, 23 stycznia 2011

Do przodu

Minęło trzy tygodnie w nowym roku , a ja pędzę ciągle do przodu . Marka zdrowie jest zawsze na pierwszym planie , i było koło tego trochę biegania , no teraz mogę trochę odsapnąć , zabieg na jego sercu ablacja , przebiegł w klinice pomyślnie . Te tygodnie były dla mnie ogromnym przeżyciem , zdawałam sobie sprawę , że w tego rodzaju zabiegach , zawsze istnieje ryzyko zawału , mniejszego , większego lub inne komplikacje około sercowe . Tym trzydniowym pobytem Marka w klinice kardiologicznej , uzyskaliśmy nowe doświadczenia w tym zakresie , mamy na dzisiaj dokładny opis pracy serca i jego obraz anatomiczny z precyzyjną dokładnością , komputerowy zapis zrobiony w krótkiej narkozie , co będzie nam bardzo pomocne w nagłych niewydolnościach krążenia . Kardiolodzy mieli nadzieje, że po Ablacji serca u Marka ustąpi arytmia lub będzie mniej nasilona , myślę ,że jeszcze za wcześnie , żeby coś pewnego ustalić , jak na razie arytmia dalej sporadycznie się pojawia , dostaje nowy lek , który będzie brał przez następne trzy miesiące . Jesteśmy zadowoleni z leczenia i pobytu w klinice kardiologicznej , a teraz czas pokaże , czy to leczenie wyszło na zdrowie Markowi , i czy teraz będzie mógł trochę odpocząć od tego nieustannego chodzenia po lekarzach , jesteśmy tym zmęczeni , i mam nadzieję , że powrót do Rumi , gwarantuje nam spokój i mniejszy rozmach w tym działaniu . W ubiegłe dwa tygodnie pogoda była ciepła , słoneczna , ponad 10 stopni C., zaczęły się nieśmiało pokazywać krokusy , żonkile , nie ma co się łudzić , wiosny jeszcze nie ma . Mimo wszystko , to były fajne dni , już czułam przedsmak wiosny , po tej nagłej i ostrej zimie , to był piękny podarunek , niestety , radocha się skończyła , gdy powróciły znowu ciemne , mokre i bure dni . Wykorzystałam tych parę pięknych dni po prostu na swoje nastroje, ponieważ było mi smutno , moje oczy cieszyły się przyrodą i innym światem , zima ustąpiła , niebo było pogodne i długo świeciło słońce , odpoczywałam , nic nie robiąc , to było dobre, niby nic , a dało mi wiele sił , na dojazdy do Marka na czas pobytu w klinice , miałam długi spacer , co też dla zdrowia dobre . Moje denerwowanie się o Marka , jakby było przyciszone, chociaż , byłam bardzo niespokojna , jednak przy pomocy leków i ludzi , zniosłam wszystko doskonale . Przy tej okazji , odkryłam ,że mam bardzo życzliwa sąsiadkę przez ścianę , i teraz wiem , gdzie mogę uzyskać dużo wiadomości socjalnych , które ciągle są dla mnie niewiadome , a bardzo życiowe i potrzebne . Zaczynam psychicznie przygotowywać się do wyjazdu , przecież widzę , jak czas się ogromnie skraca , wiele mamy jeszcze do załatwienia , pewnie jeszcze będzie badanie kardiologiczne , kontrolne , a na bad. krwi tez teraz częściej , i to nam zajmie cały luty , a w marcu wszystko przygotować do wyjazdu , czyli przez cały czas intensywnie jestem zaangażowana w te wszystkie leczniczo -wyjazdowe sprawy , a mieszkanie znowu zostawić na pico-belo , bardzo lubię wchodzić do takiego mieszkania , po długim niebycie w nim , to samo dotyczy powrotu do Rumi . Wracamy w kwietniu , i od razu odpoczywam, nie muszę zaraz nic robić , odwiedzam stęskniona moje kochane kumoszki, kuzyneczki , i po prostu jest dobrze ,że tam jestem , Rodzina pod nosem i wszyscy kochani nasi przyjaciele , to zawsze zaliczam do bardzo szczęśliwych chwil w moim życiu , odczuwam to tak,że znowu następny rok jest nam podarowany .Kochani , to teraz musicie mi życzyć dużo sił i energii , abym w tym wszystkim wytrwała i pokonała wszystkie przeszkody , które , gdzieś po drodze nam mnie czyhają , potrzebuję dużo wsparcia , słowa życzliwe są sprawdzonym dowodem, więc czekam na nie od was kochani . A na razie musimy jeszcze przetrwać z aurą zimową , niestety..... aby do wiosny .

sobota, 1 stycznia 2011

Nowy Rok

W Nowy Rok życie nabrało innego tempa , od rana dzwoniła Monika , życząc nam szczęśliwego Nowego Roku , więc nie wypadało wylegiwać się w pieleszach , tylko brać się do roboty . Świat za oknem dzisiaj jest inny , chmury gnane wiatrem pędzą , wpierw wyjrzało do nas słoneczko i swoimi promieniami umiliło nam poranek , śniadanko zjedliśmy w dobrych humorach . Niebo zmieniło się wielokrotnie, w tej chwili chmury już są ciemniejsze i dalej pędzą , to wszystko skłania mnie do refleksji ,że nasze życie też tak pędzi , jak te chmury na niebie , i też może się nagle zmienić w jednej chwili . Bardzo uczę się każdego dnia nieustannie , brać z życia codziennego radości , które nam towarzyszą , nie każdy je dostrzega , a ja w sobie już wyrobiłam tę umiejętność , nie jest to łatwe , ale bardzo pomaga .Dla przykładu dam opis dnia dzisiejszego , zaczęłam pisać , jak wygląda niebo , celowo nie opisałam , jak wygląda ziemia . Ziemia jest brudna , powalana odpadami od wypalanych fajerwerków , jest odwilż i mokro , z dachów kapie woda , wszystko , co brzydkie na ziemi zostało obnażone , piękno zimy zginęło , ten biały bajkowy świat jest wspomnieniem . Wniosek z tego taki , lepiej cieszyć oczy tym pięknem co jest , niż smucić się widokiem , to co jest brzydkie . Wiedziałam,że moje patrzenie w dół , nie wprowadzi mnie w radosny nastrój , i dlatego patrzyłam na niebo, co ma tyle do zaofiarowania . Ktoś z was pomyśli , no ładnie ,życie jest zbyt trudne , żeby patrzeć , na niebo , albo na ziemię , co mi , po nastroju, jak za chwilę mam coś ważnego na głowie , i takie mrzonki mi nie siedzą w głowie . Właśnie , i to jest to, nie pozwolić , aby naszą psychikę omotało to gorsze, czyli trudniejsze , celowo spychać to na plan dalszy , bo chwile pędzą , tak jak te chmury na niebie, ,że za chwilę może być inaczej . Wiem kochani , tak można się ratować , ale nie jest to możliwe dla nas samych , kiedy nasze własne życie jest zagrożone , i oczekujemy wyników badań dotyczących naszej choroby , które mają potwierdzić , czy jest to choroba , z którą będę walczyć o swoje życie . Tutaj zwalniam , bo w takich sytuacjach nie ma silnych, i nie można takich rzeczy oddalać , po prostu pozostaje ogromny smutek i jak go przeżyć ?, uważam , że to sa bardzo trudne sytuacje , i trzeba być naprawdę wielkim , aby wyjść z takich dołków zwyciężonym . Musiałam tak właśnie napisać , bo jedna z kochanych mi osób , takie chwile przeżyła , i to podziwiam, bo nieraz takie rzeczy zwalają całkowicie z nóg , a przecież życie idzie dalej . Nie mam zamiaru nikomu dawać życiowych wskazówek , bo to sie po prostu nie da , każdy swój kierat musi ciągnąć , ale jestem zawsze blisko Tych osób , zwłaszcza wtedy, gdy są mi bardzo drogie . Kochani , miało być radośnie i jest , bo słońce raz po raz usiłuje się przedzierać przez te kłębowiska chmur , i skoro na niebie wszystko przebiega sprawnie , więc dzisiejszy dzień też nie będzie gorszy jak jest . Marek ma swoje radości , męczy od rana zimowy sport w tv , mamy kaczkę na obiad , zrobił ją wczoraj i widzę , że ma na nią ogromny apetyt , no zapachy pieczeniowe sa jeszcze do dziś w mieszkaniu , więc trudno o nie zapomnieć . Cieszy mnie ,że Marek ma takie apetyty , zawsze coś fajnego wymysli , wczoraj , to wpierw oglądał polską telewizję , a potem przełączył na niemiecką , bardziej mu się ta druga podobała . Dałam mu propozycję, żeby w sypialni ogladał , bo tam mam niemiecki kabel, ale sie nie zgodził , wiec ja tam się ulokowałam wygodnie w łóżeczku , a potem u niego sprawdziłam , to jednak musiał oglądać swoje ulubione filmy . O godz.23.30. dołączył się do mojego oglądania , i tak doczekaliśmy się Nowego roku . W całym Berlinie niebo rozbłysło różnymi kolorami i wzorami , a hałas był u nas ogromny od huku , który trwał do godz 1.30. w dali błyskało coś niecoś sporadycznie do samego rana . Pod naszym blokiem było spore towarzystwo i mieli tyle ogni,że Marek stwierdził , odebrał to tak , jak było 20 lat temu w Bremen , jak mieszkaliśmy na Bydolekstrase , niekiedy słychać było kanonadę , która się nasilała , lub malała, ale walili nieustannie . Zasnęliśmy bez nocnych przygód , a nawet się wyspaliśmy , a ranek opisałam już na początku . Jest już południe , zabieramy się do naszego obiadu , dziwi mnie tylko ,że ptaszki się pochowały , czy co, wcale nie siedzą na naszych drzewach , zapowiadali od poniedziałku nowe opady śniegu, a może już od jutra , więc są na tyle przezorne i siedzą dalej w swoich kryjówkach, ale na dworze mamy + 5 st. zimy na razie nie ma . Na tych słowach zakończę mój noworoczny post i do następnego pisania . Wszystkim życzę dobrego startu w Nowym Roku zawsze życzliwa wam osoba , właśnie ja ...ha...ha..