środa, 27 lutego 2013

Pobyt u Moniki



Na początku sierpnia w 2007 roku otrzymaliśmy od Moniki radosna nowinę ,że będzie miała następnego dzidziusia , i jednocześnie podała nam termin porodu na 25.03. 2008 rok . Martwiłam się o nią , bo wiem,że nie będzie jej łatwo , Alina skończy roczek 08.10. 2007r.Nasz pobyt w Rumi się przedłużył z powodu leczenia logopedycznego Marka i nasz powrót do Bremen wypadł na 07.10.Żałowałam ,ze nie mogłam być na Urodzinach wnuczki Aliny , cieszyło mnie natomiast miłe wspomnienie , gdy odwiedziłam ich w maju [urodziny Sary 19.o5.] , to Alina miała skończone 7 miesięcy .


Dla naszej całej Rodziny był to trudny rok , wszyscy mieli problemy , Szymon się usamodzielniał , nasza pomoc w tym była duża . Troszczyliśmy się o wszystkie wnuki i wnuczki , bo zawsze sprawiało nam to największą radość . Sebastian nie chciał się uczyć i zawsze szukał powody usprawiedliwiające jego lenistwo .Pomimo tych życiowych problemów u chłopców w tym wieku , życie nasze leciało w dobrym nastroju .Monika czuła się dobrze , Alina angażowała ją nieustannie , z jej to powodu miała mało odpoczynku , a dla siebie nie miała go wcale , nawet w czasie snu . Sara spędzała ferie jesienne u Ojca , zabraliśmy ją i Sebastiana w odwiedziny do Piotra , dzieci były radosne w swoim towarzystwie , Julia i Sara były nierozłączne . Mój wyjazd do Moniki był zaplanowany na 06.12 .2007r. o godz 11 z Bremen , Monika wysłała mi bilety z miejscówkami [powrotny z Sarą ] i nie było problemu. Przed wyjazdem miałam dużo spraw na głowie , Marka leczenie u ortopedy się skończyło , czekał teraz na zabieg w klinice ortopedycznej , mieli wpierw wyznaczyć mu termin na rozmowę wstępną . Julia miała Urodziny następnego dnia [ 07.12.2000r.] , więc jeszcze upiekłam jej babkę  oblaną czekoladą i prezenty dla wnuczek , to było polecenie dla Marka .


Do Fuldy zajechałam planowo, Frido oczekiwał mnie na peronie a w ich domu spotkało mnie radosne powitanie moich najbliższych . Monika się pięknie prezentowała ze swoim brzuszkiem i wszyscy cieszyli się bardzo na mój pobyt u nich , oczywiście Monika najwięcej . Fulda pięknie wystrojona , dekoracje w witrynach sklepowych i w domach prywatnych i ulice , dawały wspaniały nastrój świąteczny . Monika udekorowała mieszkanie , jak zawsze ze smakiem , co dawało uczucie ciepła i chciało się w nim przebywać . Smutno mi było ,że zostawiłam Marka , bo 10.12. miał wizytę w klinice i nie wiedziałam, na kiedy wyznaczą mu zabieg. Dwa tygodnie pobytu przeleciało bardzo szybko , pomagałam Monice w czym mogłam , chciałam,żeby wypoczęła , bo była zaziębiona , kaszel męczył ją też w nocy . Wychodziłam rano z Sarą do szkoły i na balet , oszczędzałam wszystkich wyjść  dla Moniki , bo chciałam,żeby wyzdrowiała . Następny tydzień był lepszy, wychodziła z nami na zakupy i inne sprawunki . Sara czuła się wspaniale , cieszyła się ,że jedzie z Babcią do Bremen do ojca . 


Adwent jest tą tradycją u Niemców ,że chodzą na jarmarki , są piękne i kolorowe , pełne ludzi , gwaru i przeróżnych zapachów , piją grzane wino i spotykają się z przyjaciółmi . Frido bardzo lubił tam chodzić i czuł się w swoim żywiole , niekiedy zabrał ze sobą dzieci , a Monika wolała odpoczywać od dzieci , chętnie odpoczywała w domu . Nagle Monika straciła humor , od moich uwag , od których nie potrafiłam się wstrzymać , dotyczyły one wychodzenia Frido z przyjaciółmi na te adwentowe jarmarki .



Dopiero , jak dostałam od mojej córki za to " po nosie " , zrozumiałam ,że nic mi do tego , i źle się stało ,ze jej to mówiłam . Po czasie zrozumiałam jej intencje , a ,ze Frido zawsze jest miły , serdeczny i towarzyski w następnych moich pobytach u nich , nic przykrego nie zostało w mojej pamięci . Dnia 21.12. wracałam z Sara do Bremen , a tam Marek poczynił już wszystkie zakupy , od razu musiałam zakasać rękawy i brać się do roboty . Wigilię spędziliśmy z chłopcami , Szymonem i Sebastianem , Piotr zapraszał nas do siebie ,ale byliśmy już umówieni z wnukami, więc Piotr przyjechał do nas z Rodzina w pierwszy dzień świąt .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz