niedziela, 24 stycznia 2016

Urodziny Kariny

Spotkanie Rodziny z okazji Urodzin Kariny, szczególne w tym roku, bo Jubileuszowe 50 - te, to również dla mnie piękny dzień, ponieważ po raz pierwszy zostałam szczęśliwą matką i tak jest do dzisiaj. Zjechaliśmy się wszyscy w sobotę, atmosfera cudownie rodzinna , nie da się opisać tych powitań kochanych wnuków, rodzeństwa ciotek i wujków  i nas Dziadków.Okrzyki radości i piski kuzynów oraz uściski wszystkich dało taki wrzask ,ze przekrzykiwał jeden drugiego, żeby się usłyszeć, to było niesamowicie wzruszające i zapamiętamy tę chwilę z pewnością wszyscy na długo.Mój tort dla Solenizantki dotarł w całości nieuszkodzony, tez jeszcze zrobiłam moje drożdżówki z jabłuszkiem,Karina miała tort  i sernik , Monika tez sernik wegetariański zrobiła, pączki i inne wypieki dla dzieci. Uroczystość zaczęliśmy kawą o godz. 16, śpiewanie 100 lat było kilkakrotne a szampan lał się strumieniami , było nas wszystkich 21 osób. cudowny nastrój wśród gości trwał bez końca , na wyścigi kamera nakręcała i zdjęcia pstrykali wszyscy, w samym środku tego wieczora Dominik dał nam koncert na gitarze, tak dał nam czadu, ze gdy rock and roll usłyszałam nie było siły, porwało Babcię do tańca, dałam sobie tyle radości w tym tańcu , jak za moich młodych lat. Wiele osób z tego grona , co nie znali moich możliwości w tańcu , patrzyli w zdumieniu, nawet wnuczka i jedna z Pań dołączyła  do wtóru w tym tańcu a wesołość ogarnęła całe towarzystwo, zabawa trwała do późnego wieczora. Po kolacji dzieci i dorośli wybiegli na dwór, śnieg dalej sypał, zimno ich nie odstraszyło i zaczęła się zabawa w śnieżki. Rano zabawa od nowa, o 11 śniadanie, wszyscy nocowali na miejscu, tylko 3 osoby poszli do innego lokalu , więc śniadanie robili wszyscy, każdy miał zajęcie. W południe poszliśmy wszyscy na spacer dla zdrowia i głębokiego oddechu , piękna zima kusiła do wymarszu na śnieg , wspaniała zabawa dla dzieci , razem z psami turlały się w śnieżnym świeżym puchu. Następnie  powrót na kawę, po niej pożegnalne uściski i całuski z cała rodziną. Monika ze swoją gromadką jechali jedną godzinę po nas, a nas czekał powrót do domu, przy opadach śniegu i pięknych pobocznych krajobrazów zimy, Przywiózł nas Szymon i w tym samym składzie wracaliśmy , Sebastian z Ojcem i tez Elisabeth i my, sześć osób, szczęśliwie pomimo zimy i opadów śnieżnych zajechaliśmy do naszych domów, Szymon dalej do Hamburga, tam Betty się uczy w szkole sztuk pięknych, a pozostali do Bremen.
Poniżej Babcia szczęśliwa i 9-cioro wnucząt




Z trudem udało się zebrać gromadkę do zdjęcia, zawsze kogoś brakowało, teraz brakują moje dwie  wnuczki  z Japonii do tego grona , Julii i Luny...


Marek szczęśliwy z córkami, Karina i Moniką...


Mój tort w prezencie z napisem 50 lat na górze


Karina i Monika są bardzo szczęśliwe z tego spotkania nas wszystkich...


ja szaleję z buzia rozdziawioną, bo sobie pośpiewuję ha..ha.. rock and roll...



to jeszcze nie wszyscy, bo obok jest jeszcze jeden stół , gdzie siedzą nasze wnuki...


 Tutaj jestesmy już na spacerze, to stary dom w tle i zabytkowa studnia ...


Dzieci i psy szaleją w śniegu...


Przed wejściem to Moniki pies Gerum...


W lesie nie było jeszcze tyle śniegu ...


ich okolica w zimie...


to widoki w naszej podróży powrotnej do Berlina , pobocze , robił zdjęcie Sebastian...


Następny widok z auta w drodze do Berlina...
Koniec zdjęć i wrażeń z Urodzin i naszego spotkania u Kariny, serdecznie wszystkich pozdrawiamy i do zobaczenia , całuski...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz