środa, 4 lipca 2012

Lipiec

Lato się zaczęło z niezbyt udaną aurą , a miało być tak pięknie , czerwiec z burzami i deszczem , i tak jest do dzisiaj . Czereśnie miały ogromny wysyp , rwanie i zbieranie trwa przez cały czerwiec i pewnie jeszcze przez co najmniej  tydzień będziemy się z tym borykać .Drylowałam i zaprawiałam , jednak w tym roku był problem z rwaniem, bo za wysoko dla Marka i nie pozwalałam na takie ryzykowne wyczyny , ale i tak to robił , bo gniły , i trzeba było szybko działać , a do rwania nie było chętnych .Mniej było tego siedzenia w ogrodzie, bo albo spłoszył nas deszcz, albo było za zimno , i czekamy z utęsknieniem na jakąś stabilną pogodę , jednak jeszcze są zapowiadane burze , więc znowu mokro . Tego lata przyjedzie w sierpniu do Polski wnuczka Elisabeth na dwa tygodnie ,zaprosiła ją Agata i będzie razem z Dominikiem ją gościć i dostarczać dostępnych rozrywek , nas też odwiedzi i u nas pobędzie a potem wyjedzie na resztę wakacji do Ojca do Bremen . Nam czas niesamowicie szybko ucieka i jeszcze trochę i też przyjdzie nam lato w Rumi pożegnać we wrześniu , ale póki co, to lato przed nami , będziemy się nadal cieszyć pobytem na naszych starych śmieciach . W czerwcu miałam przemiłe przeżycie towarzyskie , spotkałam mojego dobrego kolegę z żoną , znajomość ze szkoły podstawowej , do której razem chodziliśmy . Stare dzieje i serdeczne wspomnienia z naszych najlepszych lat młodych kontynuowaliśmy z Rysiem i Kazią w ich domu przy kawie , no a ja z Rysiem częstowaliśmy się jeszcze piwkiem , i to już była mała zaprawa na mecze Euro 2012, bo na tych meczach obowiązkowo musiało być piwko, żeby było jeszcze bardziej po polsku .Piłkę nożną oglądałam przeważnie u Danki, bo w większym gronie jest bardziej bombowo , no i okazja ,żeby ze sobą pobyć . Marek taki sportowiec, ale nie pasjonował się tymi mistrzostwami, bo jego zadowalają tylko mistrzostwa lekkoatletyki , to jego królowa i jest tej dyscyplinie wierny . Te wszystkie  wspaniałe rzeczy już minęły , a potem było przeżycie na smutno , bo zmarł nasz sąsiad Jasio Drwal 23.06. przeżył 69 lat i do końca pracował na Uniwersytecie Gdańskim , pożegnaliśmy go w środę 27.06. na mszy w kościele N.M.P. Wspomożenie Wiernych i potem na cmentarzu Komunalnym w Rumi, gdzie spoczął obok swej Matki ..Miałam okazję pojechać z Zosią i jej mężem ich autem na cmentarz a dla mnie to było miłe spotkanie z Zosią , bo jedno spotkanie z nią było 12.06. w Zosi mieszkaniu , ta rozmowa była nam bardzo potrzebna, bo dawno się nie widziałyśmy . Poza tym odwiedzam moje kuzynki , ale nie tak często , jak w ubiegłych latach , muszę więcej pomagać Markowi i po prostu być w domu . Do Hani też chodzę na nasze pogaduszki , albo Ona do mnie wpadnie do ogrodu , nieraz idziemy w miasto razem po zakupy , a teraz dwa tygodnie wyjechała z Władziem do sanatorium , ale już 06.07.wracają .Jeszcze czeka mnie wyprawianie moich Urodzin 10.07. planuję garden party , i znowu przed nami piękny czas , zabawa wśród kochanych mi osób , co nigdy mi się nie znudzi, bo uwielbiam takie spotkania , aby tylko pogoda dopisała , a reszta musi wypaść dobrze . Helenka  służy mi radą i pomocą , co bardzo doceniam, bo nie mam tyle siły, żeby wszystko ogarnąć . Agata obiecała  nagrać na kamerę , a potem coś   wstawimy do bloga . Na tym dzisiaj zakończę mój sprawozdawczy post .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz