czwartek, 18 listopada 2010

Dzieci

Dzieci były i są zawsze moją największą radością , nie wyobrażam sobie życia ,żeby chociaż przez moment w ciągu dnia , nie poświęcić myśli o nich , co robią , i jakie myśli zajmują ich głowy , co ich martwi , lub co ich cieszy , jakie maja marzenia , co im się udało dokonać , a czego nie ? . Ich życie od zawsze było moim życiem , ich radość moją radością , ich smutek moim smutkiem . Nie potrafiłam inaczej i nie potrafię , i tak pewnie zostanie do końca moich dni , co nie przeszkadza mi absolutnie , aby równolegle myśleć o swoim życiu , nie szkodzić sobie nadmiernym rozmyślaniem o rzeczach dla mnie niepomyślnych , na które moim postępowaniem niczego i tak nie zmienię . W tych słowach mam na uwadze postępowanie mojego najstarszego Brata Ludwika , i jego działalność wobec swojego Rodzeństwa , młodszego brata Mirosława i jedynej siostry Barbary , to znaczy mnie . Nie lubię o tej stronie naszego życia Rodzinnego myśleć , a jeszcze więcej nie lubię o tym pisać , bo to sie ciągnie już od naszych młodych lat , a dosłownie od momentu ,gdy Ludwik się ożenił , czyli prawie całe nasze życie . Jesteśmy już w wieku , kiedy wiele rzeczy przestaje już być ważnych , żyjąc nabraliśmy już ogromnego doświadczenia , zdobywa się tę świadomość , że być może , niewiele nam tego życia pozostało , to wszystko skłania do głębokiej refleksji w punkcie najczulszym naszego życia , czym jest i czym była dla mnie Rodzina ?. Rodzina była i jest dla mnie wszystkim , bez niej nie ma życia , i to było zawsze moją rozpaczą , gdy w Rodzinie działo się źle , mam cały ogromny worek najsmutniejszych przeżyć rodzinnych , że teraz brakuje mi sił , żeby ten worek taskać . Nadszedł moment , że powiedziałam dosyć , nie jest to łatwe , bo są rzeczy , które się wryły na zawsze , nie da się o tym zapomnieć , są rzeczy , że trzeba jeszcze teraz swoje stanowisko zająć , ale często towarzyszy pytanie , po co? , nie chcę wracać myślami do tego , co było złe , a swoim postępowaniem niczego nie nawrócę , i niczego nie zmienię . Łatwo mówić , łatwo pisać , ale chcę trochę sobie ulżyć , zwalić spory balast z tego mojego worka , bo ciągle tego dochodzi , i końca nie widać i końca nie widać . Byłam z moją Rodziną szczęśliwa , Mama , Tata i Rodzeństwo , kochałam ich wszystkich , byłam większą pomocą Mamy , zawsze lubiłam prać , sprzątać , robótki ręczne , tylko nie znosiłam cerowania skarpetek . W naszej Rodzinie nie było nieszczęść , mam na myśli kalectwo wrodzone , poważnych chorób , nic na miarę co by nasze życie paraliżowało , no było normalnie . Moi Rodzice byli urodziwi , wiadomo , że po nich mamy podobny wygląd , ale nie wszystko złoto co się świeci , oboje nie potrafili się porozumieć na tle majątkowym . Spokojne życie było , gdy Tata wypływał w morze , nie było kłótni , każdy z nas znał swoje obowiązki , grało jak w zegarku . Powroty Taty zawsze były wpierw pełne miłości , ale już wkrótce Tata znajdował w domu , czy w obejściu nasze niedbalstwo , kończyły się słodkie chwile , padały ostre słowa , chodziliśmy wszyscy smutni , żalu nie ukoiły nawet pomarańcze , które Tata nam przywoził , na tamte czasy , to był rarytas . Wracając myślą do tamtego naszego życia , byliśmy z tym pogodzeni , ze raz jest smutno , ale potem już było radośnie i być może , za wiele z tych rzeczy nie miałoby takiego wpływu na dalsze losy naszej Rodziny . Ludwik się ożenił , wprowadził swoją wybrankę w progi naszego rodzinnego mieszkania , na to nie było zezwolenia od strony Ojca , Mama tak zarządziła , i Tata od tego momentu poczuł się bardzo nieszczęśliwy . Brał długie rejsy na chiny , które trwały 8-9 miesięcy , po powrocie prosił Mamę o zmianę w ich życiu , chciał z Mamą zamieszkać , oddzielić się od Ludwika i jego żony , i szukał domu w innej miejscowości . Mama na te warunki się nie zgodziła , i tutaj rozpaczliwie zaczęłam ratować moją Rodzinę , nie chciałam utracić Ojca i Mamy , za wszelką cenę chciałam ich pogodzić , i robiłam wszystko , żeby ich nie utracić . Wówczas myślałam , że moja miłość tego dokona , tak bardzo ich kochałam , ale byłam naiwna , nie zostało nic , tylko moja miłość , z którą ciężko mi było dalej żyć . Tata nie mieszkał z nami , odszedł , za to był Ludwik z żoną , ja pracowałam w szpitalu , w systemie zmianowym, po nocach często , wpierw musiałam Mamie pomóc ogarnąć w kuchni , bo sama nieraz nie miała siły tego robić . Miałam chwilami dosyć takiego życia , bo bratowa nie chciała się włączyć do naszego życia Rodzinnego , towarzysko owszem , ale nie w obowiązki domowe, sprzątanie i inne czynności w naszej wspólnocie. Myślę ,że dzisiaj na tym zakończę ten post i wrócę na ciąg dalszy w dziejach naszej Rodziny innego dnia , bo nie jest mi obojętnie to wspominać , przeżywam to emocjonalnie , a przed spaniem muszę się jeszcze wyciszyć , co nie przychodzi łatwo . Myślałam ,że będzie to krótkie pisanie , ale moje życie było długie , i opowieść tez pewnie będzie długa , tego dzisiaj nie wiem , zobaczymy , co przyniesie jutro .

2 komentarze:

  1. Cześć Baśka, w końcu mam w domu internet i mogę sobie poczytać, co u Ciebie słychać. Daj znać, kiedy będziesz na GG to podam Ci mojego maila. Pozdrawiam
    Zosia W.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, smutna historia bardzo wzruszajace. Pisz wiecej o tych czasach bo nikt chyba o tym nie wie.

    OdpowiedzUsuń