wtorek, 16 listopada 2010

Jesień

Jesień ma swój urok , i wiadomo , że to działa na wszystkich w różny sposób . Jedni zabezpieczają swoje zdrowie , wiedzą w jaki sposób ta właśnie pora roku może mieć negatywny wpływ na ich samopoczucie , wobec tego pamiętają o szczepieniu przeciw grypie , co w pewnym sensie łagodzi przebieg tej choroby w razie jej wystąpienia . Inni wszystko biorą jak leci , no nieważne , co jeszcze można na jesień wymyślać , o smutku , który nam towarzyszy w naszej codzienności , wiadomo , że powodem tego wszystkiego jest zmiana w przyrodzie . Wpierw zauroczenie kolorami jakie nam serwuje piękny pejzaż drzew , w parku , na ulicy , czy w dali las . Mieliśmy z Markiem w tym roku u Moniki , takie widoki , jeszcze więcej uroku przysporzyły góry , tam prowadził nas na wycieczki Frido , podwoził samochodem pod góry , a na szczyt wędrowaliśmy na nogach , aura dopisała wyjątkowo , niebo przejrzyste , wspaniała widoczność , gdzie okiem sięgnąć , i ta gama przepięknych kolorów mieszanego lasu , teren pokryty tymi cudami natury , to wszystko dawało nam niesamowite ukojenie naszym nastrojom , widząc to wszystko przed sobą i pod nami i w dali , czuliśmy się wspaniale , zmęczenia nie było wcale , chociaż , usiedliśmy w małej knajpce na szczycie , pojadając miejscowe frykasy , a jeszcze w drodze powrotnej małe co nieco w kafejce . To były piękne przeżycia na łonie natury , można jeszcze to piękno zobaczyć nadal , tutaj , gdzie mieszkamy , z naszych okien obserwuję świat , jak nadal jesień dokonuje swoje przemiany , mamy brzozę przed naszym domem , z okien mogę ja codziennie oglądać . To taka moja kumpelka , zawsze wiernie stoi w tym samym miejscu , jak przyjechalismy od Moniki, to jeszcze była w swojej dorodnej szacie , kolorowa i dostojna . Czas nam bardzo uciekał do przodu, wizyty u lekarzy , i inne sprawy, ale moje oczy zawsze śledziły , jak zmienia wygląd nasz brzoza przed oknem , liście gubiła szybko, kolory też , nagle po jednym wietrznym dniu , zgubiła je wszystkie , została goła , smuklejsza , cienkie gałązki zwisają ku dołowi , a dzisiaj deszcz dodatkowo udekorował ją w swoje kropelki , które wisiały , jak małe kryształki , i wcale nie była już smutna . Ja też nie byłam smutna , zawsze , gdy spoglądam przez okno , widzę na brzozie siedzące ptaszki , mniejsze fruwają , dzisiaj z Markiem naliczyliśmy około 20 , a i większe też sobie posiedzą , mam ten widok przed okiem, jak siedzę przy stole też , bo korona drzewa jest na wprost naszych okien . Bardzo mnie cieszy ten punkt obserwacyjny , bo nie jest martwy, tam zawsze się coś dzieje , w dali mam jeszcze inny widok , to park a właściwie cmentarz , tylko to co oglądam jest parkiem, nie widać nagrobków , są miejsca na ziemi i kamienne płyty z napisami , dla mnie widok z dala przypomina park , tam jeszcze jest zielono . Jutro z Markiem zawozimy Holter do kardiologa , który dzisiaj mu założyli , a potem jeszcze 23.11. jedziemy na pobranie krwi , i znowu wizyta u kardiologa , a następna u lekarza ogólnego 29.11. i myślę ,że na tym w tym miesiącu skończymy z tym łażeniem do lekarzy, mam inne roboty pilne w planie . Mówi się trudno i kocha się dalej, co trzeba , to trzeba i się nic na to nowego nie wymyśli , a poza tym mamy czas wypełniony , to też jest tak dobrze . Na dzisiaj koniec moich rozważań , bo jeszcze was tym zanudzę , a to nie jest moim zadaniem , mamy się cieszyć , nawet , jak nie ma z czego . do miłego.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz