piątek, 26 czerwca 2009

Julia

I stało się, Julia urodziła się jeszcze w 20 wieku, 07. 12. 2000 roku, a dwa dni po jej narodzinach odeszła nasza kochana Babcia Helena. Takie jest życie, że jedno odchodzi, a nowe życie przychodzi i te dwie daty utkwiły mi w pamięci. Miyuki była nieco wystraszona czekającym ją porodem, ale jednocześnie bardzo dzielna. Wybrała poród w wodzie, chodzili z Piotrem na szkolenie przyszłych matek i starała się wszystkiego nauczyć dobrze. Zaskoczyła nas wszystkich, że urodziła dużą i śliczną dziewczynkę, bez komplikacji. Julia miała i ma niesamowicie piękne duże oczy, a calą głowę w czarnych, gęstych włosach, które były tak długie, że opadały jej na malutki karczek. Piotr przeżył niemal trzęsienie ziemi, bo 07.12. to jednocześnie data przyjazdu Rodziny z Japonii, a termin porodu był obliczony na pare dni póżniej, a jednak Julia olała wszystkich i wybrała dzień, który jej pasował. W przyjazd Japońskiej Rodziny wszyscy byliśmy zaangażowani, tymbardziej, że to ich pierwsze odwiedziny u córki i zięcia. Pech chciał, że zamówiona kanapa miała być dostarczona w tym samym dniu, więc zostałam wezwana do jej odbioru. Piotr Brandt pojechał na lotnisko po gości z Japonii, a nasz Piotr ciężko wystraszony wraz z Miyuki w szpitalu oczekiwał przyjścia na świat ich pierwszego dziecka. Wszystko zakończyło się szczęśliwie, Piotr przywitał swoją Julię, razem z Miyuki byli bardzo szczęśliwi. Piotr B. przywiózł gości do domu, a ja oczywiście nie doczekałam się kanapy, za to jednak odebrałam telefon z lotniska, dzwoniła Acko i mówiła - "mama, Basia"- a ja byłam przekonana, że dzwoni synowa ze szpitala, źle to wszystko odebrałam z powodu tego zamieszania. Odwiedzaliśmy nasze dwie dziewczynki w szpitalu. Matka z córką miały sie dobrze, położne pomagały i uczyły młodą matkę przystawiania Juli do piersi i świetnie sobie z tym radziły obie. W domu oczekiwała ich już japońska Rodzina, ciekawa wszystkiego co dotyczylo ich pierwszej wnuczki, porodu, karmienia i pielęgnacji.. okres połogu Miyuki był prawidłowy, lecz Rodzina japońska miała ogromne wątpliwości, co do wartośći mleka matki - siary, i namawiały Miyuki do karmienia mieszanka z mleka proszkowego. Miyuki wpadła w depresję poporodową, ale niedługo, bo po długich tłumaczeniach zrozumiala sens karmienia piersią i się tego systemu trzymała. Synowa była bardzo sumienną matką, nie żałowała sił i wszystkie czynnośći koło swojej córeczki wykonywała sama. Kontrolne terminy u lekarza przestrzegała i stosowała się do zaleceń pokontrolnych. Ortopeda dziecięcy był zdania, że profilaktycznie, co do ułożenia bioderek, powinno się prowadzić z małą Julią systematyczne ćwiczenia. Miyuki przeszkolona przez lekarza, bardzo pilnie ćwiczyla z Julią codziennie, co zaowocowało pozytywnie. Najlepszy sprawdzian, że Julia w swoim życiu nie miala problemu z bioderkami. Miyuki całkowicie zajęła się wychowywaniem córeczki i robila to solidnie, do tego stopnia, że Julia ledwo co zaczęla mówić i już doskonale recytowała alfabet japoński. Zaczęła tę edukację, jak miala dwa latka, do tego służyła talia kart i tasowała literując po kilka razy dziennie, tym sposobem jak miała już trzy latka czytała bajeczki dla dzieci w języku japońskim płynnie. Zastanawiałam się często, na ile, to było wyćwiczone, czy sama to robi z chęcią, czy z racji pochwalenia się tymi umiejętnościami, potem wiedziałam, że Julia ma niesamowitą ambicję i dlatego robiła wszystko z ogromnym zacięciem i doprowadzała do doskonałości. W Japoni mówili na nią geniusz, bo tam dzieci w pierwszej klasie czytały gorzej od Juli i tam właśnie najwięcej to podziwiali, że miała ponad trzy lata i tak opanowała czytanie biegle. Wszystko, co robiła Julia, składanie puzzli, gry i inne zabawy, które wymagały głębszego myślenia, sprawiały jej niesamowitą frajdę, uwielbiała takie rozrywki. Czasami przywozili Julię do nas i nieraz budziła się z płaczem, Marek jej cichutko nastawiał muzykę przy, której ponownie zasypiała. Takie budzenie nocne miewała i Rodzice nastawiali jej filmy na video, bajeczki japońskie. Krytykowałam te metody, bo noc jest do spania, a ten sposób, tylko bardziej ją wybudzał. Wychowywanie, to sprawa rodziców i oni starali się to robić jak najlepiej. Julia miała wszystko o czym marzy dziecko oddanych Rodziców. Cały dom, pełno zabawek, książek i kaset z bajkami. Rosła w wyjątkowo troskliwych warunkach, wszystko robiło się dla niej i myślało się o niej. Musiałam niekiedy bardzo uważać, bo zanim się spostrzegłam, że synowa jest zazdrosna o drugie nasze wnuczki, zaistniał nie jeden incydent z tego powodu. Stałam się potem bardzo wyczulona na tym punkcie, bo Piotr tak samo bywał niekiedy zazdrosny o drugie nasze wnuczki. Na szczęście Julia rosła szczęśliwie, była bardzo kochanym dzieckiem i nigdy nikt nie odczuł z jej strony żadnych przykrych rzeczy, lubila się bawić i dzielić z innymi dziećmi, raczej nie dostrzegało się u niej egoizmu. Dzisiaj, gdy myślą wracam do tego okresu jej życia, stwierdzam, że Julia za bardzo była obciążona różnymi obowiązkami. A więc były to zajęcia rysunków, muzyki, a Julia uparcie domagała się baletu, miala wtedy pięć lat i obie z matką biegały od jednych zajęć nadrugie, wszystko musiało iść według planu. Doczekaliśmy się, że Julia poszła do szkoły. Dostała się do szkoły katolickiej w Bremen, o co się postarali jej Rodzice, była zdolną i pilną uczennicą, szybko nauczyła się dobrze niemieckiego i równolegle zaczęła naukę w szkole muzycznej. Dawała w tej szkole swoje pierwsze udane koncerty i tam własnie rozpierała nas duma, słysząc muzykę w jej wykonaniu. Wszystko, co związane z Julią i jej życiem skończyło się dla nas w kwietniu w roku 2008. W tym właśnie roku Miyuki zadecydowała wyjazd i powrót do Japonii i tym samym zakończyło się dla nas rodzinne życie z synową i jej dziećmi, bo potem jeszcze na świat przyszla Juli siostrzyczka dnia 29.09.2007 i nadano jej imię Luna.

1 komentarz: