piątek, 19 czerwca 2009

Sielanka rodzinna

Teraz kolej na naszą ukochaną wnuczkę Elisabeth. Zdawałoby się, że serce nie pomieści tyle miłości w jednym czasie, a jednak jest to realne, sama tego doświadczam, i wierzcie mi, jest to cudowne uczucie mieć tyle wnucząt, i kochać je wszystkie. Ja z Markiem i Karina z Petrem mieszkaliśmy blisko siebie, i z tego powodu mogliśmy być codziennie razem. Ten czas życia rodzinnego wspominamy wszyscy za najszczęśliwszy a przede wszystkim dla wnuków. Nie mogę pominąć tego, że charakter Petra pozwalał nam na całkowity luz- ich dom był naszym domem, nigdy nie czuliśmy się skrępowani, przeciwnie odczuwaliśmy dużą serdeczność i miłość wnuków i tak samo od Kariny i Petra. Śmiało mogę napisać, że była to szczególnie wyjątkowo, wspaniała sielanka rodzinna. W tym okresie odwiedzała nas Rodzina z Polski, Dani i z Japonii. Z Polski specjalnie przyjechała Babcia Helenka w odwiedziny do wnucząt, była też Hania z Dani, Danka z Rodziną z Polski, Sławek z Rodziną z Dani, ciocia Ewa - siostra Marka .W tym samym czasie przyjechali goście z Japonii do Piotra i jego żony. I w tak licznym gronie spotkaliśmy się wszyscy u Kariny i Petra w ich ogrodzie.Była wiosna, piękny miesiąc maj , pogoda dopisała. Marek ugotował czerwony barszczyk a ja zrobiłam uszka- była to potrawa na pochwalenie się dla zagranicznych gościa w szczególności dla Japończyków. Następne danie to krokiety- zestawienie nie jest typowo polskie, ale nasi goście uwielbiali te dania i spełnialiśmy ich życzenia. Karina z Petrem szukali domu z dużym ogrodem, gdzie Karina mogła poszaleć jako ogrodniczka- jej świat to kwiaty i wszystko co rosło w ogrodzie, Marek nie pozostał obojętny wobec prac ogrodowych i też się wyżywał w obcinaniu gałęzi z drzew czy koszeniu trawy, w tych pracach uzupełniali się z Kariną i szło to im świetnie, ogród piękniał z roku na rok dzięki ich staraniom. Mają to oboje we krwi , bo do dzisiaj nieustannie wyżywają się każdy w swoim ogródku. Na tym zakończę ten post, bo jeszcze chcę napisać o Elisabeth już w następnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz