niedziela, 20 grudnia 2009

Przyszła zima

Mamy zimę cały tydzień wcześniej, sroga , jak na początek daje nam w kość. Na taki duży skok temperatury, nikt nie był przygotowany, przecież cały czas sobie chwaliliśmy ciepło, w relacjach słownych, były nawet żarty, że zamiast jesieni, mamy wiosnę. Przyroda też dała się omamić, kwitły na nowo przebiśniegi, niektóre krzewy kwitły, tak , jak dzieje się na wiosnę, a człowiek ?, też należy do natury i dał sobie ładny czas na spacery, spoglądając z akrobatą, patrząc, na jesień-wiosnę miłym okiem, czemu nie? wszystko jest piękne , co daje nam natura i zawsze cieszy oko i karmi duszę, trzeba umieć to brać, co jest na wyciągnięcie ręki. Teraz też jest pięknie, jakby hałasy trochę zmalały, bo śnieg utrudnia komunikację, wszystkie hałasy nieco przytłumione, kroki , na chodniku normalnie niekiedy dudniące ogromną siłą , teraz nie ma ich wcale, wszystko jakby sunie , niepostrzeżenie, majestatycznie powoli, razem daje to nam odczuć, że to właśnie są uroki zimy. Jest pośpiech, ale właściwie go nie ma, musimy być ostrożni przy zwykłym normalnym chodzeniu, pod śniegiem jest niekiedy wiele niespodzianek, jest , to powód, że zwalniamy, i dobrze , lepiej się posuwać ostrożnie i podziwiać świat , przy tej okazji, bo o tej porze roku , każda godzina zmienia nasze otoczenie, a mróz dodatkowo utrwala, co nas otacza. Ostatnie lata zimy były zasadniczo czarne i szare, uważam ,że jest weselej i radośniej, jak biały puszek śniegu przykryje to co brzydkie, jest wierniejszy obraz , jaki pamiętamy z naszych młodych lat, przeważnie zawsze, Boże narodzenie było białe i mroźne, taki obraz zimy nam się upamiętnił, taki jest nam bardziej bliski sercu. Tamte zimy były długie, śnieg dla nas był najlepszą rozrywką, dochodziły kuligi i zjazdy na sankach z góry markówcowej , sunęło się aż do samego dworca. Dla narciarzy też nie zabrakło miejsca, wszyscy jakoś zgodnie potrafili się poruszać, chociaż zdarzało się ,że wpadali na siebie. Ja sama wjechałam pod sanki, o oberwałam nimi, mam bliznę , przecięło mi brew, krwi i strachu dużo, a szkody mało, został niewielki ślad. Nie przeszkadzał nam mróz - 20 stopni, do domu wracalismy , jak juz było mocno ciemno, a nasze ubrania były twarde jak żelazo, z tego powodu poruszanie było bardzo utrudnione, ból zmarżniętych palców u nóg i rąk, dawał się porządnie we znaki. Z tego powodu powrót do domu zawsze był opłakany, suszenie się ,kałuże wody spływające z naszych ubrań , nie mówiąc w jakim stanie byly nasze buty, nigdy te przeżycia nie odstraszały nas od ponownego wyżywania sie w ten sposób na naszej rumiańskiej górze, ciągnęło nas mocno i nigdy nie mieliśmy dość , wszyscy z Rumii, kto tylko mógł uczestniczył w tych zimowych przygodach , jest to jedno z najpiękniejszych przeżyć mojego dzieciństwa i wspomnień. Rumia była nasza , dzika , dziewicza , braliśmy wszystko co Ona nam mogła dać, lasy były do konsumcji , wszystko co las mógł nam dać, co rosło na dole i co było w górze, cała natura nieskalana przez człowieka, wszystko bylo dzikie i naturalne. Wiadomo, ze las był naszym parkiem , tam wszystko robiliśmy z dzikim zapamiętaniem , długie spacery , jazda na rowerze, zbieranie jagód i grzybów, wycieczki do leśniczówki, latem chodzenie grupą przyjaciół nad jezioro, przeważnie było to jesioro w Wyspowie, kąpiele i opalanie, to wszystko było za darmo, a przy tym było tyle emocji i piękna dookoła , a my wszyscy byliśmy piękni , opaleni , zdrowi i młodzi . Kochani , nie jest to obraz wspomnień godny zazdrości, tyle ładnego życia i otoczenia , co zaliczylismy wtedy, to jest niepowtarzalne, bo nie jest to już ta Rumia , zniknął mi ten obraz zimy , który pamietam z młodości, zniknęła moja Rumia, którą pamiętam z lat młodych. Obraz z okna mojego rodzinnego domu uległ zniszczeniu, po prostu Budynki kolosy lub osiedle zasłoniły piękno natury, które moglam oglądac codziennie, las w oddali , góra i ściezki kusiły do owiedzin, albo , po prostu cieszyły oko, że istnieja , że te miejsca ciagle są , jak ich stworzyła natura. Dzisiaj zniknęły znajome widoki z okna, zniknęło piękno natury , owszem został jeszcze las ,ale widok tez przykry , bo jego prawie nie widać, wyrosły na naszej górze różne budynki, pałacyki i chatki, widok zupełnie inny, okaleczony, i nie ma juz czym cieszyć oka. to są moje rozważania , Rumianki, która pamieta swoją Rumię z tych czasów , kiedy byla miastem biedniejszym może ale piękniejszym . Koniec rozważań jak to było a czas pomyślec jak jest, no dzisiaj jest nastrojowo , palą się świeczki w każdym domu, choinka stoi pięknie wystrojona , nastrój świąteczny i zapachy też świateczne. Kazda zapobiegliwa gospodyni , zabiera sie do roboty nie w ostatniej chwili, tylko wykorzystuje możliwość przechowania niektórych produktów i co za tym idzie, robi to codziennie , powoli nie spiesząć sie a na Wigilię juz niewiele musi wykończyć prac do kolacji. Wykorzystujemy postep techniki i przez to jest nam lżej, i słusznie, po to sa te rzeczy ,żeby je wykorzystac i to nam dzisiaj ułatwia życie. Jest nastrojowo, śnieg skrzypi pod nogami , czego dawno nie mieliśmy, patrzenia przez okno , też ns cieszy , widoki sa piekne ,więc kochani , tylko sobie zdrowia życzyc powinniśmy , co właśnie robię, dla wszystkich co mnie czytają ,życze pogody ducha na nadchodzące świeta i dużo wytrwałości i zrozumienia dla najbliższych i Gości odwiedzających , zawsze ta sama wasza Rumianka .....pa....pa...do nastepnego pisania....pa...

1 komentarz:

  1. Tak,tak,zmieniła się nasza Rumia,ale i my rumianki zmieniłyśmy się.Podobnie jak Rumia -piękniejemy.No chyba Basiu nie zaprzeczysz.

    OdpowiedzUsuń