sobota, 4 grudnia 2010

Barbórka

Dzisiaj moje Imieniny , jestem zadowolona z mojego imienia, którym zostałam ochrzczona, do tej pory żyło mi się z nim w zgodzie, bo na pocieszenie mam jeszcze drugie imię Krystyna , ale to imię wybrałam sama. Pamiętam,że męczyłam Mamę,i prosiłam ją właśnie o wpis do mojej metryki tego imienia . Dziwne mi się dzisiaj to wydaje, dlaczego siedział we mnie taki upór, i dlaczego to imię a nie inne ? Byłam jeszcze dzieckiem , ale to zapamiętałam, bo dosyć długo o to Mamę prosiłam , i wreszcie się doczekałam. W moim życiu wyszło tak , że osoby z tym imieniem , Krystyna, wspominam wręcz źle. Byłam już dorosła, kiedy na mojej drodze do szczęścia w miłości stanęła kobieta o tym właśnie imieniu . Zaraz nie odczułam tego , jako utratę czegoś szczególnego, dopiero w późniejszym okresie życia , gdy nie spotkałam mojej wielkiej miłości życia,poznałam smak prawdy , co utraciłam . Sprawy zaszły za daleko, i nie miałam ochoty walczyć, chociaż los jakby zadrwił ze mnie, i oddał mi ukochanego , lecz nie w tym opakowaniu , w jakim dostała go Krystyna. Marzeniem każdej z nas jest przeżyć z ukochanym wszystko w kolejności, narzeczeństwo , przygotowania do ślubu zgodnie z tradycją , wyprawienie wesela w gronie najbliższych i w gronie przyjaciół. Byłam zła , na tę Krysię ,że to Ona dostała te marzenia, a dla mnie pozostał fakt, że muszę na swoje marzenia sobie poczekać. Nie spotkałam nigdy tej Krysi i jej nie znałam , a tak bardzo zaszkodziła mi , i uniemożliwiła mi szczęśliwe życie u boku ukochanego . Wiedziała o naszej wielkiej miłości, ale z czystego egoizmu wybrała drogę nieuczciwą , informując ,że spodziewa się dziecka , którego w tym czasie nie było. Dowiedziałam się później , że się rozeszli, bardzo krótko trwało ich pożycie , dziecko przyszło na świat ale w bardzo odległym terminie , więc wyszło , na to ,że oszukała swego wybranka , co wprost zostało powiedziane . Mój ukochany był wolny i ja byłam wolna , pracowałam w szpitalu w Redłowie jako położna na oddziale położniczym . Często po skończonej pracy czekał na mnie , prosił o spotkania , o wybaczenie , zapewniał mnie o swojej miłości, jednak we mnie siedział okropny żal, dlaczego tak właśnie się stało. W tamtych czasach kobieta , która odważyła się wyjść za rozwiedzionego, była jakby napiętnowana do końca życia , a Rumia była wtedy dziurą zacofaną , a poza tym nie mogłam swoim Rodzicom zrobić takiego numeru, ale może najwięcej obawiałam się fałszywego kroku w moim wolnym jeszcze stanie . Kiedyś przy kolejnym naszym przypadkowym spotkaniu , zawsze usłyszałam , że mam wybrać jego, a potem wyrzucił z Siebie ," gdyby Twoja miłość do mnie była silna, to byś się nie zastanawiała, bo miłość wszystko wybaczy " , potem te słowa szły za mną przez całe niemal moje młode życie , czy miałam wtedy iść za głosem serca ?, nie zważając na nic , i na nikogo ? Dzisiaj umiałabym powiedzieć młodym ludziom , że zawsze trzeba iść za głosem serca, nie oglądając się na nic , bo prawdziwa wielka miłość , nie przytrafia się za każdym razem, jeśli ktoś miał szczęście jej doznać , to powinien ja uszanować i skonsumować, i nawet o nią walczyć , bo to jest uczucie piękne podarowane przez życie tylko jeden raz. Następne Krysie już łagodniej zaznaczyły się w moim życiu, że nie warto o nich tutaj pisać, najwyżej o tej ostatniej Krystynie , tez nie była w moim zyciu , tylko raz , a tak mocno zaważyła na moich losach . Przeżyłam wiele , poznałam wiele ludzi, ale całkowicie urzekła mnie kobieta o tym imieniu w zeszłym roku latem , jedno spotkanie i jedno zauroczenie , wpłynęło tak mocno na moje życie , że ono się zmieniło .Przeprowadziłam się do Berlina przy pomocy tej właśnie Krystyny, było pięknie, az nagle przestałam się jej podobac , bo za dużo mówię , nie używam dobrych perfum , moje dzieci nie maja wyższego wykształcenia, i wiele , wiele innych wyliczanek , co już zapomniałam , no wiele z tych , co się w pale nie mieści. W moim wieku na szczęście nie muszę szukac nowych przyjaciół, bo już ich mam , starych sprawdzonych, w doli i niedoli, absolutnie nie muszę brać na siłę znajomości, która nie wypaliła, i jest tak dobrze. Miałam napisać coś o mojej Patronce Barbarze, a skończyłam na Krystynie. Życiorys św. Barbara miała smutny , więc nie będę tego pisała, ważne że to imię żyło do dzisiaj ze mną w zgodzie . Okej , na dzisiaj koniec , bo was zanudzę ha...ha... do miłego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz