sobota, 25 grudnia 2010

Radujmy się

Cieszmy się ,że tradycja świętowania Bożego Narodzenia daje nam każdego roku możliwość przeżywania tych Świąt z naszymi najbliższymi , i co ciekawe , że absolutnie nie przeszkadza nam to,że zawsze jest tak samo. Przeciwnie , jak musimy już wyeliminować z naszego wigilijnego menu kolejną potrawę , z uwagi na to, że Ona po prostu nam już nie służy, lub nie zdołamy jej już zjeść[ ile to można ?], to przeżywamy to bardzo, świadczy o tym ,że już nam zdrowie nie pozwala, i ten fakt , mówi nam ,że nie jesteśmy już młodzi. Nasza Wigilia była udana ,humory i zdrowie nam dopisało , a najważniejsze ,że wnuki zdrowo i cało dotarli do nas w porę , Szymon odbywał podróż pociągiem , zmieniał ich aż pięć razy i był o 22.30. , Sebastian miał mniej szczęścia , jechał w nocy . Umówiony był na transport autem z Bremen , o godz 15, ale facet miał opóźnienie i wyjechał dopiero o 22.15., czyli 7godzin siedział na dworcu , zamiast kontynuować podróż . Noc miałam zawaloną , spałam z przerwami , martwiłam się z powodu niekorzystnej aury , było bardzo ślisko i słaba widoczność z powodu mgły. Dotarł nad ranem o godz. 4.30., moja radość była ogromna , że jest zdrowy i cały , a moja udręka się skończyła.Byliśmy z Markiem dobrze przygotowani i mogliśmy się zająć naszymi gośćmi , ja musiałam się bardzo skupić ,żeby znowu nie zalać całej zupy grzybowej śmietaną , jak w ubiegłym roku , więc dla Szymona odlałam wcześniej .Poza tym pierogi zrobiłam też oddzielnie dla Szymona , bo chce ciasto z mąki i wody , bez jajka , nawet lepiej je kleiłam i szybciej , jak te nasze z jajkiem . Udało mi się też zrobić moje rolady z kremem czekoladowym , to dla Sebastiana , On tak lubi je zajadać , ale Marek też okazał się łakomczuchem , i zajadał na równo z nim .Chłopaki zgłodnieli i na kolację był jeszcze czas , więc o godz. 15.30. zrobiłam kawę i do tego właśnie mój udany wypiek , niestety na długo nie uciszyłam ich apetytów, bo Sebastian o godz. 17 , meldował ,że chętnie zjadłby kolację . Uznaliśmy z Markiem , że jesteśmy gotowi , i zaczęliśmy podawać do stołu , poszło nam szybciej przy pomocy Szymona i Sebastiana . Były przygotowane prezenty , miło nas zaskoczyli wnuki,że pomyśleli o swoich Dziadkach , wszystko odbyło się w kolejności , wpierw łamanie się opłatkiem i życzenia , jest to moment utrzymania rodzinnej więzi i to właśnie bardzo tutaj odczuwamy , i widzę ,że jest to nam wszystkim bardzo potrzebne . Radujmy się dalej , nie tylko dzisiaj , czy przez święta , ale w naszym codziennym życiu , nie jest to łatwe dla nikogo , dla starych i młodych , starzy się martwią z powodu starości a młodzi ,że tyle marzeń przed nimi , a tak trudne do zrealizowania . Przyjdzie Nowy Roczek a z nim nasze marzenia , zróbmy trochę inaczej , mniej myślmy o sobie , a pokochajmy naszych najbliższych i więcej dajmy im odczuć, że ich kochamy takich , jacy są, nie muszą dla nas zmieniać swoich ideałów , przyzwyczajeń, pragnień , czy marzeń . Starajmy się być z nimi w ich codziennym życiu , nie odkładajmy okazywania swoich uczuć na inny czas , czy chwilę , może tak się wydarzyć , że nie zdążymy im tego wszystkiego powiedzieć lub dać , więc nie żałujmy okazywać miłość , obojętnie w jakiej postaci .Dzisiaj zaczęłam dzień radośnie , nasze Dzieci te z dala od nas , składały nam po raz kolejny życzenia , Piotr pisał w internecie , jak mieli udana wigilię z Rodziną , tak samo Karina i Monika dzwoniły , z życzeniami udanych świąt, i jednocześnie każda opowiadała , jakie były relacje wśród nich i ich dzieci .One obie są zasypane śniegiem , drogi , więc są przymusowo w domu ,maja zapasy i ciepło i świętują .Monice przewróciła się wystrojona choinka , potłukły się bombki , sprzątanie i od nowa wieszanie , ale wigilia udana pod każdym względem . Samuel w tym roku miał wielką radość w ubieraniu choinki , sam wieszał bombki i robił to bardzo delikatnie i żadnej nie zbił , potem się bardzo cieszył , jak była gotowa . Prezenty z rozpędu wszystkie pootwierał i potem nie było wiadomo , komu które gwiazdorek podarował , z tego chaosu najmniej martwił się sam sprawca tego zdarzenia . U nas też otwieraliśmy prezenty po kolacji i była taka sama radość z tego powodu , jak w domach moich Dzieci, Dziadek dostał model samolotu , i dzisiaj z Szymonem razem dokonali montażu , nawet im to poszło sprawnie . Przez cała noc leniwie sypał śnieg i rano wszystko było w bieli , bo jeszcze wczoraj wieczorem było brudne błotko i gołe drzewa , więc przyroda również przyoblekła świąteczne szaty ,co bardzo nam się podobało .Ten post już raz napisałam , niestety przy publikuj posta, została 1/3 a reszta poszła w sina dal , straciłam całkiem humor, bo dawno nic takiego mi sie nie wydarzyło , ale mam ich w tej chwili za dużo do korzystania z tego cudownego urządzenia i się coś poknociło , bardziej w treści podobało mi się , to co zniknęło, no trudno , tak widocznie miało być , przy okazji nauczę się czegoś więcej, na dzisiaj mam dosyć .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz