piątek, 17 kwietnia 2009

Żyję i piszę

Świetnie mi dzisiaj było z moją "radością życia", zrobiłam wszystko dokładnie tak jak planowałam i się udało, to znaczy od rana uśmiech i faktycznie przeżyłam wiele radości. Najważniejsze piękno natury nasila się z dnia na dzień, żonkile w ogródku już są najważniejsze i w tej chwili jedyne, lecz już wkrótce w całej swej krasie dołączą tulipany i zieleń krzewów i drzew uzupełnią ten majestat natury. I jak tu się nie radować oglądając takie cuda natury, artysta malarz łapie pędzel i maluje, a nam za to w duszy gra, oczy się śmieją i czujemy się lekko i ruchy nasze są zwinne przy codziennych czynnościach.Całe szczęście, że pogoda nadal jest słoneczna, co sprawia, że nam humor wszystkim dopisuje, jakoś nie wypada chodzić nadąsanym, gdy świat jest taki piękny,oby tak dalej z tą aurą i z tym humorem, bo nieraz wystarczy byle co i czar pryska, ale już powiedziałam -koniec z martwieniem się na zapas, teraz muszę znowu coś wymyślić, żeby było weselej.I tak mam dobrze, mój kochany rano idzie po zakupy,prasę a ja tymczasem zaczynam robić śniadanko i wspólnie zajadamy przy jednym stole a nie osobno i razem potem sprzątamy. Dalej to już nie robimy razem,Marek siada i czyta swoje ukochane gazetki a ja uciekam w moje "radości dnia codziennego". Siadam do kompa i sprawdzam konwersacje,jednak jedna moja jedyna wierna przyjaciółka jest gotowa do rozmowy i nie tylko do rozmowy,bo zaraz pędzę ile sił w nogach do kuzynki Janeczki a tam czeka mnie raj dla duszy i nie tylko dla duszy - dla ciała też, no właśnie ciała,to niesamowite jednak te pieszczotki to już są od zwierzaczków,to jest autentyczna pieszczota,szczera,oddana i nic niezakłamana i jak tu się nie poddać tej pięknej chwili zapomnienia, i proszę jak mało człowiek potrzebuje trochę tej bratniej duszy i szczerej przyjacielskiej rozmowy a nieraz nawet dowcipnej,to Janka swoimi dowcipami jest niezrównana,sypie jak z rękawa i wtedy nie ma nic do roboty tylko się głośno śmiać. A jeszcze to kotek poliże albo piesek i posiedzi i pogrzeje swym futerkiem,w kominku trzaska ogień,kawusia na stole,no ludzie żyć tylko żyć i przy zdrowiu zostać, niczego więcej nie potrzeba. Ja z Janką kradniemy sobie tę godzinkę przebywania(czasem dłużej),to jest lepsze jak cudowny film, to jest nasze gadanie o wszystkim i o niczym,ale dla mnie to jak narkotyk, czuje się świetnie po tym poranku, oczyszczona,naładowana energią i potem może być już kijowo, ale liczy się ten początek, to rzutuje nieraz na cały dzień,który musi być udany.Ano, ano, miało być wesoło,ale ważne, że było fajowo, dzisiaj dużo się śmiałam a o to mi chodziło, a radośnie jest i tak póki my żyjemy.

2 komentarze:

  1. ciesze sie ,ze masz janke ,ja niemam tutaj nkogo z kim moglabym pogadac ,posmiac sie ,podowcipkowac. trzymaj sie janki i szanuj te przyjazn,bo to wielki skarb.pieknie napisalas.napoczatku troche pompatycznie ,ale potem sie rozkrecilas.
    karina

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się,że tak ładnie o mnie piszecie.Czuję się jak olukrowany pączek.Ło matko,to napewno o mnie chodzi?

    OdpowiedzUsuń