wtorek, 5 stycznia 2010

Nowy Rok

Pierwsze życzenia noworoczne otrzymałam od naszego synka Piotra , o całe 8 godzin Japonia nas wyprzedziła w witaniu Nowego Roku, trochę to dziwnie odbierałam ,bo u nas wciąż był jeszcze stary rok. Ucieszyłam się z Markiem z tych życzeń i miło nam było słyszeć głos naszego jedynego synka i mogliśmy też mu złożyć tą drogą nasze noworoczne życzenia. Marek zrobił nam na kolację smaczny bigos, ale dziewczynki -moje wnuczki, nie miały na niego ochoty, co nam nie przeszkadzało i z ogromnym apetytem zajadaliśmy w swoim towarzystwie. Sylwester spędziliśmy spokojnie , Betti i Aylen czekały z niecierpliwością na fajerwerki noworoczne , to zawsze jest dla nich wielką fascynacją. Ja z Markiem oglądaliśmy programy rozrywkowe, a było w czym wybierać, na wszystkich kanałach było słychać muzykę sylwestrową różnych wykonawców z całego świata, ale i tak w jednym momencie można oglądać tylko jeden kanał, więc przed dwunastą w nocy oglądaliśmy program z Łodzi, było miłe zaskoczenie dla nas zobaczyć dwie sławy śpiewające ramię w ramię , absolutnie nie ujmowały sobie wzajemnie chwały , przeciwnie , odbierało się ten występ bardzo entuzjastycznie. Wnuczki były bardzo rozbawione, nie miały zamiaru jeszcze iść do łóżek, Elisabeth była bardzo rozczarowana , powiedziała , że w domu siedzimy do 3-ciej, no nie wiem , czym wypełnilibyśmy te godziny , bo i tak Betti siedziala cały czas przed kompa, a mnie i Markowi chciało się spać, więc ogodz. 1 byliśmy już w naszych łóżkach, wszyscy. Rano Elisabeth skarżyła sie na silny bół ucha , nie mogla spać z tego powodu. Zadziałałam z leczeniem , na watke do ucha moje szwedzkie zioła -M. Triban-i polopiryna "s", na szczęście leczenie zatrzymało stan zapalny i w Nowy Rok , już nie cierpiala, ale jeszcze powtórzyłam przez dwa dni moje leczenie.Dziewczynkom się nudziło u Dziadków i Aylen zadzwoniła do Mamy ,że chce wracać do domu, a Betti zabrał Ojciec na dalsze ferie do siebie. Upiekłam babke kakaową, którą potem im rozdzieliłam, nie byłoby komu ją zjeść, tym sposobem mieliśmy w Nowy rok odwiedziny Kariny z Rodziną, były krótkie, bo Semi wyjatkowo broił i musieli sie szybko zwinąć do domu. Sniegu sporo napadało i znowu mamy zimę, ale tym razem jest większy mróz i nawet nie chce się wychodzić , chociaż spacery sa wskazane, nie mam jednak nastroju do łażenia , a powinnam iść i zmęczyć się zimą , tak dla zdrowia. Zostawię to na drugi rok, może bedzie dobra kondycja i nastrój zimy zadowoli do chodzenia po śniegu, bo ślizgać ,to się już nie ślizgałam cale lata , ale można spróbować, to nic trudnego. Nasz Nowy Rok zaczął sie od pakowania, właściwie robilam to już całe 10 dni wcześniej,ale wolno , bo tyle przed nami, jednak teraz tempo pakowania przyspieszyłam , bo końca nie widać, a tu tyle jeszcze tego jest, pewnie bede musiala jeszcze kartony zamowić, bo bardzo dużo ich poszło na skorupy kuchenne, te nie można ugniatać , jak szmaty, i to pochłania wiecej czasu, w dopasowywaniu , żeby jak najwiecej pomieścić. Dzisiaj jest już 05.01. nawet nie wiem kiedy , ten czas zleciał, więc zostalo go coraz mniej i musze sie pospieszyc z tym moim pakowaniem, bo zaczyna mnie to już wkurzać , mam jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia. Jutro idziemy z Markiem do fotografa pozowac do zdjęć, na dowody osobiste, bo te jeszcze chcemy załatwić w tym miesiącu , przed nasza zmianą pobytu. Mnie jeszcze czeka podróż do Berlina, wczoraj dzwoniła Krysia z Rumi, i kazała mi sie nastawićna to, że trzeba wybrac mieszkanie i zalatwić , to pewnie wszystko wypali pod koniec stycznia , dlatego chcę byc juz spakowana , tylko małe końcówki zostawię, co niewiele czasu mi zabierze. Najważniejsze , muszę być zdrowa, trochę jestem zapędzona i za mało odpoczywam i za mocno się wszystkim przejmuję i to nie daje mi w nocy spać, nieraz męczę się długo zanim sen przyjdzie. Zaczął mi dokuczać reumatyzm , a mialam z tym spokój całe lata, a teraz akurat , jak muszę być zdrowa, to mnie zaczął dokuczać . Dobrze ,że zawsze mam leki, bo inaczej jeszcze bym sterczala w gabinetach lekarzy, a tego lepiej unikać, bo łatwiej się zarazić grypą. Jest już od Dzisiaj lepiej , ale te leki tez zabieraja mi siły witalne , a potrzebuję teraz więcej siły , jak kiedykolwiek. Dbam o posiłki , jem regularnie i treściwie, żeby uzupełnić i odzyskać moją energię, nie chce za bardzo schudnąć, bo to mi nie jest potrzebne. Nudny dzisiaj jest ten post, ale nie ma się co dziwić , bo tyle jeszcze przedemną, a ja jakbym stała w miejscu z tymi moimi robotami, dobrze ,że Marek gotuje i robi zakupy, to jest duża pomoc, to ciągle lubi robić i apetyt tez ma , co mnie cieszy. na dzisiaj koniec mojego gadulstwa, zostawię troche tego na drugi raz , ha...ha...ale jest już nowy rok i leci po staremu, ha...ha... do miłego następnego pisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz