piątek, 18 września 2009

Jest pięknie

Bardzo się cieszę ,że mogę sobie gryzmolić moje posty, tym sposobem uświadamiam sobie radość z mojego codziennego życia, wiem ,że to może być nudne, ale kto mnie pragnie słuchać i wiedzieć , co mi w duszy gra, proszę bardzo , w pewnym sensie zastępuje mi to rozmowę z Wami, moi drodzy przyjaciele, postaram się jednak was za bardzo nie zanudzać. Nasz dzisiejszy poranek był szybkim zrywem , Marek miał termin u Neurologa, więc przed zjedliśmy śniadanie, a potem wio... na godz. 9 tą, czekamy tam zawsze , ale dzisiaj to już był rekord , siedzieliśmy tam ponad dwie godziny , jak łaskawie lekarz zdecydowal Markowi zrobić badania tomografię mózgu i potem dalej siedzimy , i dostaliśmy wiadomość od rejestratorki ,że jeszcze Marek musi mieć zrobiony usg tętnic szyjnych, ale już na następny raz, to znaczy w poniedziałek o godz. 12. 30. - najlepsze jest to ,że z nami nawet nie byl chętny rozmawiać, a ja to olewam , zobaczymy , co to będzie dalej, bo jak wrócimy od Moniki , to jeszcze do domowego lekarza i.t.d. i końca nie widać ha...ah.. od jednego do drugiego i zobaczymy ,co wymyślą.Nie ma co na zapas się tym martwić , ja już powoli wprowadzam się w nastrój urlopowy, to mnie bardzo cieszy. Od jutra musze się zorientować jak to będzie z tym pakowaniem a potem to już poleci. Dzisiaj pomimo tego nieudanego początku dnia [wizyta u lekarza], jestem bardzo zadowolona , zrobilam więcej , jak zamierzałam i panuję całkowicie nad sytuacją, to jest dla nas najważniejsze . Teraz korzystamy z Markiem z pięknego lata, siedzimy na balkonie i pijemy kawkę i likierek z wiśni i male słodkie "co nieco"i jest nam bardzo miło, chociaż dużo wzajemnie nie rozmawiamy ,ale swoje towarzystwo jeszcze ciągle akceptujemy , do oczu sobie nie skaczemy, jak mogę stwarzam nam miły nastrój i bardzo nam się tak podoba, dzisiaj znowu był cudowny dzień lata, i daje nam to wigor na dalsze dni ,a jak będzie dalej taka aura, to skorzystamy jeszcze więcej i dalsze zadowolenie z tego nas czeka, no bo podróżprzed nami i piękne widoki po drodze , to wszystko idzie na poczet urlopu. W piątek zawsze kupujemy polskie gazety, przyjeżdża samochodem pod nasze bloki, Marek , czyta nowe wieśći i jeszcze siedzimy na balkonie , jest godz. 19 , pewnie sie ocknie, bo jego ukochane wiadomości " fakty" zaraz będą lecieć, a ja też dzisiaj mam moją gazetę "życie na gorąco" i wieczór wypełniony. Wczoraj zgłosił się do nas wnuk Sebastian, chce na weekend nas odwiedzić, więc nam się absolutnie nie nudzi dzień wypełniony do końca i tak to nam poleci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz