piątek, 11 września 2009

Powrót

Nasze przyjazdy i odjazdy tak weszły nam w krew, ze to już normalka, tylko 14 godz. jazdy , to stanowczo za długo, coś w przyszłym roku wymyślimy lepszego, pewnie będzie to lot w przestworzach, ho, ho... , ale mi się marzy!!!!!!!!!!!!!.W tym roku została otwarta linia lotu z Bremen do Gdańska , koniecznie musimy się załapać, przynajmniej nasze nóżki nie zmienią rozmiaru, tym razem to mieliśmy baloniki i ja i Marek.W domciu czekała nas robota, jak zawsze, otwieranie korespondencji, a najgorsze ,że wszystko zaczynać od nowa, zakupy i codzienna organizacja życia, zapomina się, gdzie co się znajduje i pierwsze momenty są dziwne, wymagają ogromnego skupienia, po prostu się zapomina wiele przez tak długi okres nieobecności. Dzisiaj jest drugi dzień naszego pobytu, i już jesteśmy dobrze rozkręceni, wizyta u lekarza z samego rana, zakupy po drodze a potem jeszcze raz po zakupy z wózkiem, bo teraz Marka opanowała śliwkomania, bo jak już coś mój Mareczek wymyśli , to potem już się z tego zrobi mania, nie będę się tym przejmować, bo śliwki w occie mogą stać, i na drugi rok w sam raz, bo potem będzie innego rodzaju mania. Tak właśnie było z kaktusami, w ubiegłym roku była kaktusomania, kupował dużo i się już martwiłam, że będzie za mało parapetów, ale się zatrzymał w tym kupowaniu, bo każdy był inny, więc juz nie było więcej gatunków , zrobił bardzo ładne kompozycje. Przez zime biedactwa zmieniły wygląd, jedne za mocno się rozrosły a drugie po prostu zdechły, i trzeba bylo robić kompozycje od nowa i tu to wszystko stanęło, i teraz jest tylko tak , jak było, to znaczy jedno okno w pokoju stołowym i mania tez stanęła - przynajmniej już nie dokupuje.Czeka nas jutro następna radocha, przyjedzie do nas wnuk w odwiedziny ze swoją dziewczyna Franci i pies, tylko nie wiem czy tego psa polubię i w związku z tym mam trochę tremę, bo pies, jak to pies, wszystko zliże, ale jak będzie ze mną , to nie mam pojęcia. Postaram się wcale nie myśleć o tym czworonogu, kocham Szymona , Franci też polubiłam, jak nas odwiedziła z Szymonem w Rumi, i wiem ,że nie muszę się martwić o poczęstunek ,bo oni nie jedzą niczego,co ma oczy, więc ta kwestia, co dać i co ugotować- odpada, nawet sami upieką ciasto i przywiozą na poczęstunek, więc goście nowocześni, super urządzeni z pomyślunkiem na swoje życie. Nie to ,co my , bigosy , zrazy albo kotlety, kaczki ,zajace i dziki, to wszystko Oni mają z głowy, jak im z tym dobrze, to całkiem fajnie mają, zakupy z głowy, gotowanie też, a zmywania po jedzeniu , tez nie ma dużo, albo nie ma co zmywać, ot ,to dobra organizacja życia, czego to dzisiaj młodzi ludzie nie wymyślą, żeby sobie nie dogodzić. W niedzielę przyjedzie Karina z Familią, Oni to przynajmnie wiedzą, co lubią, zamówili sobie roladę z masą czekoladową, i się nie martwią, że to wszystko produkty z tych co mają oczy , więc , wiem ,że mam robotę do odwalenia zrobię to z przyjemnością, bo sama też umszczknę tego smakołyku. Pogoda dalej słoneczna i ciepła, powinniśmy te dodatkowe kalorie utracić na spacerach , co też uczynimy, chyba , że się ta piękna aura zmieni , to nic, i tak będziemy łazić, nie mamy innego wyboru a potem jedziemy na urlop do Moniki, tam dopiero będzie łazęga, pod nosem lasy i wieś ,zupełnie coś odmiennego, Monika mówi ,że tam gospodarstwo, ale nic nie śmierdzi, to jeszcze lepiej, przynajmniej będzie wieś z zapachami wsiowymi, ha...ha.. ano zobaczymy?.......

1 komentarz:

  1. Wy to macie życie!Z urlopu na urlop,zdrowia Wam życzę.Uściskaj dzieci i wnuki.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń